Ważą się losy poniedziałkowego strajku w Polskich Liniach Lotniczych LOT. Zapowiadany przez związki zawodowe protest personelu pokładowego ma się rozpocząć 14 grudnia o godzinie 6.30. Cały czas jednak prowadzone są rozmowy zarządu ze związkowcami, którzy domagają się nowego systemu wynagrodzeń i podwyżek płac.

Nieoficjalnie przedstawiciele LOT-u mówią, że do strajku nie dojdzie. Szef Solidarności z firmie Stefan Malczewski przypomina natomiast, że konflikt o wynagrodzenia trwa od dawna. Dwa lata temu strona pracownicza weszła w tak zwany spór zbiorowy z zarządem firmy. Kością niezgody był wprowadzony na początku 2013 roku tymczasowy harmonogram wynagrodzeń przez ówczesnego prezesa Sebastiana Mikosza. Jednocześnie prezes unieważnił dotychczas obowiązujący regulamin.

Efektem były o jedną czwartą niższe honoraria wszystkich grup pracowników LOT-u. Stefan Malczewski zarzucał władzom spółki, że udawały dobrą wolę i chęć kompromisu, a w rzeczywistości przeciągały rozmowy. Związkowcy deklarują, że są gotowi do kompromisu. To nie pierwsza groźba protestu w PLL LOT w ostatnim czasie. Związki zawodowe planowały dwugodzinny strajk ostrzegawczy także w listopadzie. W ostatniej chwili akcję jednak odwołano.