Były minister sprawiedliwości w rządzie PO-PSL Cezary Grabarczyk uważa, że prezydent usprawiedliwia łamanie przez siebie Konstytucji. Obecny minister Zbigniew Ziobro popiera prezydenta i wątpi w prawnicze kompetencje swojego poprzednika. Oraz w bezstronność Trybunału Konstytucyjnego.

Rano, po zaprzysiężeniu sędzi Julii Przyłębskiej, prezydent Andrzej Duda powiedział, że ubiegłotygodniowy wyrok Trybunału nie unieważnia sejmowych uchwał, a on realizuje wolę Sejmu. Zbigniew Ziobro powiedział IAR, że nie zgadza się z opinią Cezarego Grabarczyka, że prezydent łamie Konstytucję. Zdaniem ministra sprawiedliwości, albo udaje on, że nie zna prawa albo jest "tak marnym nie tylko posłem, ale i adwokatem, że można tylko współczuć jego klientom".

Minister Ziobro podkreślił, że Trybunał Konstytucyjny jest sądem od oceny prawa, a nie od zastosowania prawa w konkretnym przypadku. Według niego, powoływanie się na orzeczenie Trybunału w sprawie legalności wyboru trzech sędziów w poprzedniej kadencji jest nieuprawnione, bo Trybunał nie mógł wydać orzeczenia, które cokolwiek w kwestii zaprzysiężenia nakazywałoby prezydentowi. "Mógł jedynie stwierdzić, że podstawa prawna, która była użyta jako droga do wyboru tych sędziów, była zgodna z Konstytucją i prezydent tego nie kwestionuje" - powiedział Zbigniew Ziobro. Minister wyjaśnił też, że prezydent skonstatował jedynie, że sposób przeprowadzenia tego wyboru był niezgodny z tą ustawą, która zdaniem Trybunału jest zgodna z Konstytucją. A tutaj, jak podkreślił, Trybunał nie mógł się wypowiadać bo "nie jest to sfera jego właściwości rzeczowej".

Zbigniew Ziobro zaznaczył, że dzisiejsze orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy uchwalonej przez obecny Sejm nie zmieni w niczym sytuacji zaprzysiężonych sędziów, bo zostali oni wybrani w oparciu o Regulamin Sejmu - traktowany w Konstytucji jako jedyny akt prawny równorzędny z ustawą.

Według Zbigniewa Ziobry, nie należy spodziewać się, że dzisiejszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego będzie zawierał obiektywną i bezstronną ocenę, bo jest to "specyficzny sąd polityczny". "Dlaczego jest polityczny? Dlatego, że jego członkowie wybierani są tak samo jak ministrowie, a więc - przepraszam za sformułowanie - pełną gębą politycy" - powiedział minister sprawiedliwości.

Na pytanie, czy po złożeniu ślubowania sędziowie nie uwalniają się jednak od politycznych zobowiązań, Zbigniew Ziobro odparł, że jeżeli tak się dzieje, to w filmach typu "nie z tej ziemi" lub "nie do wiary". Świadczy o tym jego zdaniem działalność prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego, który "wydaje wyroki w mediach jeszcze zanim jeszcze sąd konstytucyjny się zbierze". Według ministra sprawiedliwości, profesor Rzepliński zachowuje się jak rasowy polityk, bo tak naprawdę jest politykiem, a nie sędzią.