Celem nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym było naprawienie błędów Sejmu poprzedniej kadencji. Takie uzasadnienie przedstawił przed Trybunałem poseł PiS i szef komisji ustawodawczej Marek Ast.

Ast powiedział, że pisemne stanowisko w sprawie Sejm złożył w TK we wtorek - czyli w przeddzień rozprawy - czego przyczyną był fakt, że termin rozprawy został wyznaczony w najkrótszym ustawowym terminie dwóch tygodni. Dodał, że gdy posłowie PiS zwracali się z wnioskami do TK, to terminy ich rozpatrzenia najszybciej wyznaczano na 3-4 miesiące, a z reguły na ponad rok. "Przyjmowaliśmy to ze zrozumieniem; w tej sprawie na taki komfort Sejm liczyć nie mógł" - powiedział poseł.

Zaznaczył, że TK będzie musiał potwierdzić wrażenie opinii publicznej, że pośpiech TK w tej sprawie, jak i w sprawie TK z 3 grudnia, był podyktowany troską o strzeżenie wartości konstytucyjnych, "a nie wyłącznie troską o strzeżenie interesu sędziów TK czy środowisk, które dziś skarżą nowelę z 19 listopada". "Mocno wierzę, że to rozstrzygnięcie takie będzie" - oświadczył Ast.

Jego zdaniem jedynym celem nowelizacji "było naprawienie błędów, które popełnił Sejm poprzedniej kadencji, zarówno w trakcie prac nad ustawą o TK, jak i przy wyborze pięciu sędziów 8 października". "Tak sytuację ocenił też prezydent, wstrzymując się z przyjęciem ślubowania od tych sędziów" - dodał poseł.

Według niego trudno się zgodzić z argumentem, by Sejm, pracując nad projektem nowelizacji, w uzasadnionym przekonaniu o niekonstytucyjności ustawy o TK z czerwca, nie mógł skorzystać z pilnego trybu jej uchwalenia. "On był w pełni uzasadniony, bo chodziło o jak najszybsze konwalidowanie błędów Sejmu poprzedniej kadencji" - dodał Ast.

"Pośpiech nigdy nie jest dobrym doradcą" - przyznał Ast, dodając że "być może nowelizacja nie jest pozbawiona wad prawnych". "Nie są to jednak wady o takim ciężarze gatunkowym, które uzasadniałyby uznanie jej niekonstytucyjności" - oświadczył.

Ast podkreślił, że intencją przepisu nowelizacji o zaprzysięganiu sędziego przez prezydenta w 30 dni od wyboru, było doprecyzowanie i zakończenie sporu, w jakim czasie prezydent winien przyjąć ślubowanie. "Nie sądzę, by zakreślenie 30 dni było naruszeniem konstytucji" - dodał. Według Asta liczenie kadencji sędziego TK od złożenia ślubowania nie stanowi ingerencji prezydenta w proces wyboru sędziego TK - jak twierdzą skargi.

Odnosząc się do zapisu o wygaszeniu kadencji prezesa i wiceprezesa TK, Ast oświadczył, że "w sposób oczywisty jego intencją było skrócenie kadencji prezesa, a nie sędziego TK". Zapewnił, że wygaszenie kadencji prezesa nie wiąże się z wygaszeniem jego mandatu jako sędziego. "To absolutna nadinterpretacja" - zadeklarował.

Ast powiedział, że liczy na "roztropność TK, bo sytuacja jest trudna, gdyż prezes TK brał udział w pracach nad ustawą, której kluczowy przepis został uznany za niekonstytucyjny". Pytał retorycznie, jak TK ma się zachować, by uniknąć oskarżenia, że "orzeka we własnej sprawie".

Według posła rodzi się też pytanie, gdzie była I prezes SN, gdzie był RPO, gdzie były NRA i samorząd radcowski, gdy uchwalano niekonstytucyjny przepis, by "na zapas" wybrać sędziów TK. "Dlaczego wówczas nie protestowaliście" - pytał Ast tych uczestników postępowania. "Wszyscy podlegamy ocenie opinii publicznej; suwerena, jakim jest naród" - dodał.

"Zachodzi pytanie, czy w tej sytuacji nie należy zmienić konstytucji" - oświadczył na koniec Ast, na co przewodniczący składu poprosił go o trzymanie się meritum sprawy.