Rozmieszczenie w krajach Unii Europejskiej 40 tysięcy uchodźców przebywających we Włoszech nie powiodło się. Dlatego Włosi nie spieszą się z uruchamianiem tak zwanych hot-spotów, czyli punktów rejestracji imigrantów i rozdzielenia osób, które mogą ubiegać się o azyl. O aktualnej sytuacji w tej dziedzinie pisze obszernie mediolańska gazeta "Corriere della Sera".

Z Włoch miało wyjechać do innych krajów członkowskich 40 tysięcy osób, głównie uchodźców z Erytrei i Syrii. Realizacja tych planów, przygotowanych w Brukseli, byłaby możliwa, gdyby każdego dnia opuszczało Półwysep Apeniński 80 osób. Tymczasem do tej pory w sumie tylko 90 osób odleciało do Finlandii i Szwecji.

W odwet Włosi wstrzymali prace przy uruchomieniu pięciu hot-spotów, czego domagała się Unia Europejska. Powstał tylko jeden, na Lampedusie. "Wrócimy do pozostałych, jeśli coś drgnie w programie relokacji" - zapowiedział minister spraw wewnętrznych Angelino Alfano.

Od początku roku do Włoch przybyło blisko 140 tysięcy migrantów. Na na ich utrzymanie w specjalnych ośrodkach wydano już miliard sto milionów euro. Trzystu milionów, obiecanych przez Brukselę, nikt jeszcze nie widział.