To będzie walka o głosy niezdecydowanych - oceniają eksperci. Wieczorem odbędzie się telewizyjna debata między premier i przewodniczącą PO Ewą Kopacz, a kandydatką PiS na szefa rządu Beatą Szydło.

Jak twierdzą komentatorzy sceny politycznej, obie panie będą zabiegać o poparcie tych, którzy jeszcze nie są pewni na kogo zagłosują. Według najnowszego sondażu, to około 10 procent wyborców.

Zdaniem dr. Olgierd Annusewicza, eksperta marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego kandydatki mają coś do udowodnienia. "Beata Szydło jeszcze nigdy nie występowała w bezpośrednim sporze politycznym, a Ewa Kopacz musi pokazać, że jest rzeczywistym liderem, a nie tylko osobą namaszczoną przez Donalda Tuska" - mówi dr Annusewicz. Jego zdaniem debata nie musi się zakończyć zwycięstwem którejś z uczestniczek. "Może się okazać, że obie panie rozegrają debatę w zły sposób, a Ryszard Petru z .Nowoczesnej i Barbara Nowacka ze Zjednoczonej Lewicy mogą być milczącymi beneficjentami tej rozmowy" - dodaje ekspert.

Z kolei dr Bartłomiej Biskup z UW uważa, że debata może niewiele zmienić. Wyjaśnia, że prowadzone w Polsce badania pokazują, iż tego typu starcia nie mają dominującego wpływu na kampanię i wyniki wyborów, tak jak dzieje się to w Stanach Zjednoczonych. Jak przewiduje ekspert, sztaby wyborcze po debacie będą chciały ją wykorzystać. Każdy będzie się chwalił, że wygrał.

Debata będzie transmitowana przez TVP, TVN i Polsat. Początek o 20.00.