Do połowy sierpnia Lasy Państwowe z powodu pożarów straciły już 3,3 mln zł. To niemal tyle, ile przez cały ubiegły rok
Co roku płoną setki hektarów / Dziennik Gazeta Prawna
Zła wiadomość dla tych, którzy ostatnie chwile lata sierpnia chcieliby spędzić w lesie – do końca zeszłego tygodnia zakaz wstępu na teren zalesiony obowiązywał już w 13 nadleśnictwach. To swoisty rekord. Ostatni raz na tak szeroką skalę leśnicy zabraniali wstępu w 2010 r. Dla porównania – w ubiegłym roku takie obostrzenia wprowadziło tylko jedno nadleśnictwo. Dwa i trzy lata wcześniej – żadne.
Zakazy to sposób na ochronę lasów przed pożarami – przed weekendem niemal w całej Polsce utrzymywał się najwyższy stopień zagrożenia pożarowego. Sobota 8 sierpnia była jednym z najbardziej pożarogennych dni w roku – ogień wybuchał w lasach 162 razy. Ekstremalna susza spowodowała, że tylko na terenie zarządzanym przez Lasy Państwowe wybuchło w tym roku 2,2 tys. pożarów, które strawiły ponad 550 hektarów. Z danych straży pożarnej wynika natomiast, że w całym kraju lasy paliły się ponad 4 tys. razy (część z nich jest zarządzana nie przez spółkę LP, ale przez gminy, miasta i parki narodowe). Jak przyznają leśnicy, wiek i skład gatunkowy polskich lasów sprawiają, że należą one do najbardziej palnych w Europie Środkowej. Większość naszych drzew to sosny i świerki.
Łączne straty spowodowane tegorocznymi pożarami LP szacują na ponad 3,3 mln zł. To prawie tyle, ile przez cały ubiegły rok. W 2013 r. były o połowę mniejsze. – Straty finansowe obejmują wyłącznie te wynikające ze spalenia surowca drzewnego, który można byłoby potencjalnie sprzedać. Tylko takie szacujemy. Do tego dochodzą oczywiście znacznie wyższe, ale w zasadzie niemierzalne i długofalowe szkody przyrodnicze – zwraca uwagę Marek Trębski z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych.
Jakie to szkody? W czasie pożaru giną leśne zwierzęta – nie tylko duże ssaki czy ptaki, ale także żyjące w ściółce owady, które pozwalają zachować równowagę biologiczną. Ponieważ pożar zmienia mikroklimat, może doprowadzić do wysuszenia lub zabagnienia obszaru, a nawet sprawić, że w sąsiedztwie spalonego lasu zaczną szybciej i częściej pojawiać się przymrozki.
Najwięcej pożarów wybuchło w tym roku na Mazowszu, w województwach dolnośląskim, śląskim i wielkopolskim. Jak informują strażacy, na szczęście większość pożarów udaje się ugasić dostatecznie szybko, by nie spowodowały dużych szkód. Między 1 kwietnia a 30 września w lasach prowadzony jest monitoring, który ma pomóc wcześnie wykrywać zagrożenie. Na ochronę przeciwpożarową lasu LP wydały od 2010 r. ponad 400 mln zł. Jeszcze w tym roku w planie jest kolejnych 30 mln zł. Lasy Państwowe mają 662 punkty obserwacyjne, z czego 242 umożliwiają obserwację telewizyjną. Do dyspozycji leśników jest sześć samolotów patrolowych, 382 samochody gaśnicze i 253 motopompy.
Największy jak do tej pory pożar wybuchł w kwietniu w nadleśnictwie Gościeradów. Spłonęło tam 357 hektarów lasu. Jak przypominają strażacy, najczęstszą przyczyną pożarów w lesie pozostaje zachowanie człowieka. Pożar mogą spowodować zarówno pozostawione przez odwiedzających śmieci, niedopałek papierosa, jak i temperatura katalizatora samochodu. Dlatego za wjazd do lasu grozi mandat. W ubiegłym roku 37 proc. pożarów zostało spowodowanych podpaleniami. Jeden na pięć wiązał się z nieostrożnością człowieka – na przykład grillowaniem czy niedogaszeniem ogniska. Z przyczyn naturalnych, czyli na przykład od uderzeń pioruna, wybuchło jedynie 2 proc. pożarów. W przypadku co trzeciego nie udało się ustalić przyczyny.
Do najtragiczniejszego w skutkach pożaru lasu doszło w Polsce 26 sierpnia 1992 r. Wybuchł w nadleśnictwie Rudy Raciborskie. Akcja gaśnicza trwała 26 dni, brało w niej udział prawie 11 tys. ludzi. Spłonęło wówczas 9 tys. hektarów lasu. To niemal dwa razy tyle, ile w ciągu tego roku. Dwa tygodnie wcześniej w nadleśnictwie Potrzebowice wybuchł z kolei najszybciej postępujący pożar w powojennej Europie. Według podawanych przez leśników informacji las płonął wówczas z prędkością od 500 do 1000 hektarów na godzinę.
Wisła wysycha – zobacz zdjęcia na Dziennik.pl