Premier Ewa Kopacz jest optymistyką przed głosowaniem w Senacie nad in vitro. Wczoraj wieczorem, szefowa rządu rozmawiała z senatorami PO, a dziś przyznała, że nie będzie dyscypliny w piątkowym głosowaniu.

Ewa Kopacz przyznała, że w klubie są zarówno osoby o wrażliwości konserwatywnej, jak i liberalnej. Premier podkreślała, że próbowała przekonać senatorów argumentem o nieobligatoryjności in vitro. "Nikt nie proponuje na siłę korzystania z takiej formy leczenia niepłodności - mówiłam - to jest tylko i wyłącznie propozycja dla tych, którym światopogląd pozwoli skorzystać z tej metody" - powiedziała szefowa PO.

Ewa Kopacz liczy na to, że Senat szybko przegłosuje ustawę. Pozwoliłoby to Bronisławowi Komorowskiemu podpisać dokument przed upływem kadencji prezydenckiej. "Gdyby się tak wydarzyło, że będzie przegłosowany ten projekt bez poprawek, to jest szansa, że zostanie podpisany do tego 5 sierpnia" - zaznaczyła premier.
Głosowanie w Senacie odbędzie się jednak w piątek. Ustawa przyjęta pod koniec czerwca przez Sejm przewiduje stosowanie metody zapłodnienia pozaustrojowego dla małżeństw i par, które od co najmniej roku bezskutecznie leczyły się z powodu bezpłodności.


Klub senacki PO ma wystarczającą większość 60 parlamentarzystów, jednak wynik głosowania nie jest przesądzony, bo w tej sprawie nie ma jednomyślności.