Jutro na Litwie będą strajkować polskie szkoły. Chęć udziału w akcji protestacyjnej zadeklarowało niemal sto placówek z polskim, a także z rosyjskim językiem nauczania.

Dzieci zamiast do szkoły, pójdą do kościoła. Tto protest nazwany "strajkiem pustych ławek" - tak mówi Informacyjnej Agencji Radiowej Renata Cytacka z Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie. "Nie oddamy dzieci do szkoły" - podkreśla. Protest ma zwrócić uwagę władz na trudną sytuację szkolnictwa mniejszości narodowych na Litwie. Zdaniem Cytackiej, problemem są: ujednolicony egzamin z języka litewskiego, brak podręczników i brak programów edukacyjnych. Coraz bardziej uszczupla się prawo nauczania dzieci w językach ojczystych - ocenia Renata Cytacka.

Taka sytuacja panuje na Litwie już od wielu lat. "Dotychczas pisaliśmy pisma i petycje. Ostatni ostry sprzeciw dotyczył ustawy z 2011 roku, wówczas Polacy zebrali 60 tysięcy podpisów" - przypomina Renata Cytacja. Petycja została wysłana do władz, ale żadnej odpowiedzi nie było, stąd jutrzejszy strajk ostrzegawczy, który jest wyrazem determinacji polskiej mniejszości.
Protest popiera Akcja Wyborcza Polaków na Litwie. W ocenie Renaty Cytackiej, to jedyna partia, która broni mniejszości. "Dodatkowe wsparcie polityczne jest potrzebne, ale strajk został zorganizowany oddolnie, to inicjatywa rodziców" - wyjaśnia. I przypomina, że poparcie dla jutrzejszej akcji wyraziła także Macierz Szkolna, jak również szkoły z rosyjskim językiem nauczania.
Wczoraj w obronie szkolnictwa mniejszości narodowych na Litwie, odbył się w Wilnie wiec. Jak informuje portal DELFI PL, reforma oświaty w tym kraju może doprowadzić do zamknięcia niektórych placówek z polskim językiem nauczania.