Moskwa jest zdziwiona pretensjami Brukseli w sprawie tak zwanych czarnych list. Rosyjskie MSZ wyjaśnia, że zakaz wjazdu dla niektórych obywateli Unii Europejskiej, to tylko retorsje za sankcje personalne wobec obywateli Federacji.

Jako przykład nieuzasadnionego zdziwienia decyzją w tej sprawie "Rossijskaja Gazieta" podaje Polskę.

Dziennik cytuje wypowiedź Bogdana Borusewicza, znajdującego się na liście osób, które nie mają prawa wjazdu do Rosji. Marszałek Senatu chce, aby nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych "spokojnie, ale stanowczo domagało się wyjaśnień od strony rosyjskiej". Gazeta pisze, że takie podnoszenie larum w tej sprawie jest nieuzasadnione, bowiem wszyscy doskonale wiedzą, iż działania Moskwy są jedynie odpowiedzią na sankcje personalne ogłoszone przez Unię Europejską.

"Rossijskaja Gazieta" daje też do zrozumienia, że informacje o tym, kto znalazł się na "czarnej liście", miały charakter poufny i zostały przekazane wyłącznie do wiadomości unijnej dyplomacji. Dlaczego w zachodniej prasie pojawiły się doniesienia o 89 nazwiskach z 17 unijnych krajów? - tego ani rządowy dziennik, ani jego komentatorzy z rosyjskiego MSZ nie mogą zrozumieć. W ich opinii. przecieki do mediów "obciążają sumienia zachodnich dziennikarzy i polityków".