Zaproponowane przez Senat poprawki mają charakter głównie doprecyzowujący. Najważniejsza merytoryczna zmiana zakłada, że ustawa wejdzie w życie szybciej niż zakładał to Sejm. Zamiast 1 stycznia 2017, będzie obowiązywać od 1 stycznia 2016 roku.

Jak tłumaczyła autorka poprawki senator Jadwiga Rotnicka (PO), wejście w życie ustawy dopiero w 2017 roku "to byłoby dużo za późno", a wcześniejsze zmiany prawa dotyczącego recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji wymusza na nas UE.

Nowe przepisy mają właśnie wdrażać do polskiego prawa unijną dyrektywę ws. pojazdów wycofanych z eksploatacji.

W październiku ubiegłego roku Komisja Europejska pozwała Polskę ws. przepisów o pojazdach wycofanych z eksploatacji do Trybunału Sprawiedliwości. KE miała zastrzeżenia do organizacji wycofywania zużytych pojazdów i ich recyklingu. Obecnie stacje demontażu nie mogą pobierać opłat za przyjmowanie pojazdów zarejestrowanych w Polsce, jednak Komisja wskazywała, że zwolnienie z opłat powinno dotyczyć wszystkich pojazdów zarejestrowanych na terenie UE.

Nowela przewiduje zwolnienie z opłaty recyklingowej samochodów sprowadzanych z UE czy Europejskiego Obszaru Gospodarczego (500 zł). Ma to obniżyć koszty funkcjonowania importerów samochodów używanych. Taką opłatę trzeba teraz płacić za każdy sprowadzony do Polski pojazd.

Producenci i importerzy wprowadzający na rynek ponad 1000, przede wszystkim nowych, pojazdów będą musieli zapewnić funkcjonowanie co najmniej trzech stacji demontażu lub punktów zbierania pojazdów w każdym województwie, w różnych miejscowościach. W praktyce oznacza to, że wprowadzający ponad 1000 pojazdów rocznie, będzie musiał zapewnić w kraju funkcjonowanie co najmniej 48 stacji lub punktów.

Z kolei wprowadzający na polski rynek nie więcej niż 1000 pojazdów rocznie będą musieli zapewnić sieć składającą się z co najmniej 3 stacji demontażu lub punktów zbierania pojazdów, w tym co najmniej jedną stację demontażu, położone w różnych miejscowościach.

W noweli zmienia się też przepisy dotyczące opłaty za brak sieci. Ma być ona zależna od liczby wprowadzanych pojazdów, liczby dni, w których nie zapewniono sieci i liczby brakujących elementów sieci (stacji demontażu lub punktów zbierania).

Nowe prawo wprowadza generalną zasadę, że prowadzący stacje demontażu – przy przyjmowaniu pojazdu wycofanego z eksploatacji zarejestrowanego w kraju UE lub EOG – nie będą pobierać opłaty od jego właściciela. Jednocześnie w przepisach określono przypadki, kiedy opłata będzie mogła być pobierana.

Dla prowadzących stacje demontażu wprowadza się opłaty za nieosiągnięcie wymaganego poziomu odzysku i recyklingu pojazdów. Będą one przekazywane do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, a 5 proc. ich wysokości będzie dochodem województwa. Pieniądze z kar i opłat mają być przeznaczane na wspieranie działań zapobiegających nielegalnemu demontażowi pojazdów.

Stawka opłaty za nieosiągnięcie wymaganego poziomu odzysku i recyklingu odpadów pochodzących z pojazdów wycofanych z eksploatacji wynosić będą: 0,05 zł za każdy kilogram brakującej masy odpadów niezbędnej do osiągnięcia wymaganego poziomu odzysku lub recyklingu odpadów pochodzących z pojazdów wycofanych z eksploatacji, w przypadku gdy do osiągnięcia wymaganego poziomu brakuje nie więcej niż 5 proc.; 0,1 zł za każdy kilogram brakującej masy odpadów w przypadku gdy do osiągnięcia wymaganego poziomu brakuje więcej niż 5 proc.

Przedstawiciele branży twierdzą, że nowelizacja jest dla nich niekorzystna, ponieważ przenosi cały ciężar odpowiedzialności za poziom odzysku i recyklingu pojazdów wycofywanych z użycia na stacje demontażu. Wskazują, że limity odzysku, czyli 95 proc. i recyklingu 85 proc., są trudne do osiągnięcia.

Dodają, że problemem jest zobowiązanie stacji do przyjmowania pojazdów niekompletnych. Przedstawiciele firm zwracają uwagę, że ilość materiału, jaki znajduje się w takim pojeździe (mała ilość, skorodowanie), rzutuje później na poziom odzysku.

Firmy wskakują również na problem szarej strefy.

Jak informował wcześniej w Sejmie wiceminister środowiska Janusz Ostapiuk, w Polsce obecnie istnieje ok. 900 legalnie działających stacji demontażu. Przyznał, że szara strefa jest u nas duża, bo sięga ok. 50 proc. pojazdów wycofywanych z rynku. "Szacujemy, że z rynku rocznie powinno schodzić od 4 do 5 proc. pojazdów, czyli ok. 800 tys. - 1 mln samochodów. Co najmniej połowa demontowana jest w szarej strefie" - ocenił. (PAP)