Maszynista, który latem ubiegłego roku omal nie spowodował zderzenia pociągów między Olsztynem a Gutkowem jest niewinny - orzekł olsztyński Sąd Rejonowy.

Śledczy ustalili, że maszynista miał rozmawiać przez telefon i zignorować znaki nakazujące zatrzymanie składu. Najpierw przejechał przez przejazd kolejowy, wjechał na rozjazd i znalazł się na torze, po którym w tym samym czasie jechał pociąg osobowy z Elbląga do Olsztyna. Na szczęście maszynistom udało się wyhamować. Pociągi wiozły około 200 osób. Nikomu nic się nie stało.
Jednak zarzut prokuratury dotyczył wyłącznie wjazdu pociągu na otwarty dla samochodów przejazd kolejowy - podkreślał w uzasadnieniu wyroku sędzia Krzysztof Matysiak. Dodał, że prokurator w trakcie procesu nie wykazał, by pociąg stworzył niebezpieczeństwo. Z zeznań świadków wynika bowiem, że w okolicy nie było ani innych osób, ani pojazdów.
Założenia prokuratury były niesłuszne - powiedział po rozprawie Marcin Lewcio, obrońca maszynisty prowadzącego pociąg relacji Katowice-Gdynia. Dodał, że zdarzenie nie wyczerpywało znamion przestępstwa i dlatego należy należy podzielić argumentację sądu.
Uniewinniony maszynista nie chciał się wypowiadać. Wyrok olsztyńskiego sądu nie jest prawomocny.