Chętni, by pożegnać zamordowanego w piątek opozycyjnego polityka Borisa Niemcowa, ustawiali się wczoraj w kilometrowej kolejce przed centrum im. Andrieja Sacharowa w Moskwie. Zabrakło wśród nich marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, któremu Rosja zakazała wjazdu. Sprawa, mimo kampanii wyborczej, na krótko zbliżyła polskie władze i opozycję.

– Dzisiejsza reakcja marszałka Borusewicza i reakcja władz to dobra reakcja. Nie będziemy tego krytykowali. Możemy się podpisać pod słowami, że Rosja nie będzie wybierała nam polskiej delegacji – mówił rzecznik PiS Marcin Mastalerek na antenie RMF FM. „Nie będę mógł pochylić czoła ani złożyć hołdu Borisowi Niemcowowi. Rosja Putina nie tylko nie chciała słuchać Niemcowa, ale także nie chce słuchać innych. Wyrażam nadzieję, że władze Rosji uczynią wszystko, by sprawiedliwości stało się zadość” – napisał Borusewicz w liście odczytanym na uroczystościach przez wiceszefa MSZ Konrada Pawlika.
– To podłe zabójstwo miało na celu zemstę za to, co robił. A on całe lata poświęcił na walkę z korupcją i nieprawidłowościami – przemawiał kolega partyjny Niemcowa, ekspremier Michaił Kasjanow. Poza przedstawicielami opozycji do centrum im. Sacharowa przybyli również reprezentanci władz na czele z wicepremierem Arkadijem Dworkowiczem. Z kolei przedstawiciel prezydenta w parlamencie Garri Minch odczytał list od Władimira Putina. „Życzę męstwa rodzinie i bliskim Borisa Jefimowicza. Był bezpośrednim i śmiałym politykiem. To przestępstwo to straszna tragedia” – czytał Minch.
Gdy trumna z ciałem Niemcowa była wyprowadzana na cmentarz, w tłumie było słuchać antykremlowskie hasła. Spotykało się też zapożyczony z Ukrainy slogan „Gieroi nie umirajut” (bohaterowie nie umierają).