Utrudniona akcja ratunkowa na promie z greckiego Patras do włoskiej Ankony. Wczoraj rano na statku wybuchł pożar. Gdy udało się go opanować, zaczęła się ewakuacja pasażerów.

Akcję rozpoczęto w nocy z powietrza i z morza. Prowadziły ją włoska, grecka i albańska straż przybrzeżna. W ten sposób ewakuowano ponad 200 pasażerów. Na pokładzie pozostało 257. Jej skala osłabła, bo warunki pogodowe się pogorszyły. Wiatr zmienił kierunek, przybrał też na sile - miał od 6 do 7 stopni w skali Beauforta. Pasażerowie, którzy nie mogą schronić się na niższych kondygnacjach, są zmarznięci i przemoczeni. Na razie nie wiadomo, gdzie dokładnie jest jednostka. W nocy informowano, że zbliża się do wybrzeży Albanii.
Część rannych udało się przetransportować do okolicznych szpitali we Włoszech. Potwierdzono śmierć jednej osoby. Ofiarą jest mężczyzna, który wpadł do morza podczas akcji ratunkowej. Według greckiego rządu, na pełnej liście pasażerów ponad połowę stanowili Grecy. Było też wielu Turków, Włochów, Albańczyków i Niemców, a także obywatele Szwajcarii, Francji, Rosji, Austrii, Wielkiej Brytanii i Holandii. Prom wypłynął z Patras o 17:30 w sobotę. Wczoraj zawinął do portu w Igumenicy w Grecji i po wypłynięciu stamtąd zaczął się pożar. Ogień pojawił się w samochodowej części jednostki. Do tej pory nie wiadomo z jakiej przyczyny, choć włoskie media spekulują, że doszło do wycieku jednej z cystern przewożonych na promie.