Czarny poniedziałek w Brukseli. Rotacyjny strajk, organizowany w ostatnich tygodniach w różnych prowincjach Belgii, tym razem sparaliżuje stolicę i okolice. To protest związkowców przeciwko polityce oszczędnościowej rządu.

Dziś zamknięte będą niektóre sklepy, banki, urzędy, w szkołach odwołano część lekcji. Z zajezdni nie wyjedzie dziś zdecydowana większość pociągów kursujących na trasach krajowych. Odwołana została część połączeń międzynarodowych, na przykład do Londynu, Paryża i Amsterdamu.

Strajk obejmie też komunikację miejską - autobusy, metro i tramwaje. Na międzynarodowym lotnisku w Brukseli odwołanych zostało 40 procent lotów. Spodziewane są też blokady związkowców na drogach.

"Najlepsza rada będzie taka: proszę się trzymać z daleka od Brukseli" - mówi stołeczna policja.

Dzisiejsza akcja protestacyjna, choć uciążliwa, jest dopiero zapowiedzią prawdziwego paraliżu w całej Belgii za tydzień. Na 15-ty grudnia trzy największe centrale związkowe zapowiedziały strajk generalny.