Problemy z liczeniem głosów po wyborach samorządowych to być może wstęp do wielkiego bałaganu. Głosowanie odsłoniło przetargową i informatyczną nieudolność PKW.
Sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki opóźnienia w liczeniu głosów tłumaczył winą firmy informatycznej obsługującej system. Tymczasem Nabino została wybrana w przetargu i skontrolowana przez audytora. A za bałagan faktycznie odpowiada Krajowe Biuro Wyborcze, które w ostatnim roku popełniło szereg przetargowych i informatycznych błędów.
System informatyczny obsługujący wybory został opracowany w 2002 r. przez łódzką spółkę Pixel Technologies. Za każdym razem, gdy organizowane były kolejne elekcje na jego obsługę i aktualizacje, (w tym dostosowywanie do zmieniającego się prawa wyborczego) były kolejne przetargi, które w większości wygrywała ta sama firma. Raz liczenie przebiegało sprawniej, raz mniej, ale nigdy nie było takich problemów jak teraz, gdy PKW zapowiedziała, że uruchomi ręczny system liczenia.
Media już od kilku dni donosiły o problemach z systemem informatycznym oraz o kontroli wszczętej przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego mającej sprawdzić, czy w PKW nie dochodzi do sabotażu. Spekulowano, że za kłopotami informatycznymi mogą stać cyberprzestępcy.
Prawda jest jednak prozaiczna. Przeanalizowaliśmy przetargi z ostatnich lat na systemy informatyczne obsługujące głosowanie. Z dokumentów wyłania się smutny obraz: po prostu urzędnicy KBW nie potrafili sprecyzować zamówienia tak, by dało się zadanie wykonać, i to w terminie.
Pod koniec listopada 2013 r. (czyli niecały rok przed obecnymi wyborami) ogłoszono zamówienie na „Platformę Wyborczą 2.0 (PW2) wraz z administrowaniem, utrzymaniem, rozbudową i modyfikacją systemu”. To duży system, który miał pomagać w kompleksowej administracji wszystkimi wyborami. Na czym dokładnie miało polegać jego działanie? Nie wiadomo, bo ze strony PKW usunięto SIWZ, czyli specyfikację istotnych warunków zamówienia do tego przetargu. A usunęła go sama PKW, zaś na nasze pytania o cel tej reformy i to, czy nadal nad nią pracuje, odesłało nas do „publicznej domeny dostępnej w internecie”.
Do konkursu zgłosiły się dwa podmioty: spółka Enigma i Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych. Enigma poskarżyła się do Krajowej Izby Odwoławczej przy Urzędzie Zamówień Publicznych na nierealne, łamiące prawo warunki w zamówieniu i wskazała 11 artykułów ustawy o zamówieniach publicznych. Począwszy od tego, że co innego znajdowało się w Biuletynie Zamówień Publicznych, a co innego w zamówieniu na stronie PKW, poprzez zastosowanie bez uzasadnienia przyspieszonego trybu przetargu, aż po to, że PKW nie chciała przekazać pełnych wymagań co do systemu.
Do tej skargi przyłączyła się PWPW, a KIO przyznała im rację i nakazała poprawienie SIWZ. PKW jednak uznała, że takie zmiany to konieczność ogłoszenia nowego przetargu. To zaś skutkowałoby przesunięciem daty składania ofert na ok. 15 marca 2014 r, a więc wygrany nie zdążyłby zrealizować nawet pierwszych części systemu w wymaganym terminie, czyli do wyborów do Parlamentu Europejskiego.
PKW, by jakoś sytuację ratować, w lutym ogłosiła dwa małe przetargi na „Zaprojektowanie i wykonanie witryn internetowych wyników głosowania i wyników wyborów” oraz na „Zaprojektowanie, wykonanie i rozbudowę modułów wyborów do Parlamentu Europejskiego”. Pierwszy za 209 tys. zł wygrała łódzka nieduża spółka Nabino, drugi za 493 tys. zł Pixel Technology.
W tym czasie czasie, jak się dowiedzieliśmy, PKW wciąż próbowała zamówić duży informatyczny system i sondowała potencjalnych wykonawców. Nikt jednak nie chciał się podjąć tego zadania, szczególnie że Platforma Wyborcza 2.0 miała zadziałać już w obecnych wyborach samorządowych, a taki termin był nierealny.
Skoro chętnych nie było, a zbliżały się kolejne wybory, to KBW ogłaszało kolejne cząstkowe przetargi. Lipcowy – na „Zaprojektowanie i wykonanie modułów do wyborów uzupełniających do Senatu RP” ponownie wygrało Nabino za 120 tys. zł. Miesiąc później (ledwie na kwartał przed wyborami!) Nabino było jedynym chętnym na „Zaprojektowanie i wykonanie modułów do wyborów samorządowych 2014 r.” za 429 tys. zł. W ten sposób niespecjalnie doświadczona firma, która wygrała przetargi warte tylko 1,5 mln zł i aż 750 tys. zł pochodzi od KBW, dostała zadanie informatycznego administrowania wyborami.
Chętnych do ostatniego przetargu nie było, bo wymagania i czas na ich realizację były po prostu nierealne. Tak oceniają to nie tylko informatycy, z którymi rozmawialiśmy, ale także firma Pixel. – Choć mamy doświadczenie z tym systemem, nie podjęliśmy się nawet startu w przetargu. Wiedzieliśmy, że w kilka tygodni nie da się wprowadzić wymaganych przez KBW zmian i przeszkolić urzędników – mówi nam Tomasz Szeler, jeden z prezesów spółki.
Dlaczego PKW te przetargi organizowała na ostatnią chwilę i czy wciąż pracuje nad Platformą Wyborczą 2.0, szczególnie że rzeczywiście system trzeba zmienić, by przygotować się do likwidacji meldunku w 2016 r.? Nie wiadomo.