Sąd nie rozpoznał zażalenia na umorzenie śledztwa w sprawie antysemickich wpisów na temat Radosława Sikorskiego w internecie. Adwokat szefa MSZ Roman Giertych poinformował, że pojawiły się nowe okoliczności w sprawie i zażądał przesłuchania moderatorów „Faktu”, którzy - jak agrumentował - świadomie i złośliwie usuwali jedne komentarze, a pozostawiali drugie

„Jeżeli ktoś usuwa komentarz „Wy pismaki z „Faktu”, a pozostawia „Fraglesa do gazu” pod adresem ministra Sikorskiego, albo brutalne wyzwiska i groźby wobec jego dzieci, żądania uśmiercenia rodziny to ma nie po kolei w głowie i tego typu osoby powinny być ścigane przez prawo” - tłumaczył dziennikarzom Roman Giertych. Zapewniał też, że minister Sikorski nie walczy z mediami, ale z hejterstwem.

Prokurator Izabela Szumowska wniosła, by sąd nie uwzględnił zażalenia. Wobec złożonych dodatkowych materiałów Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów wyznaczył kolejną rozprawę na 10 września. W czerwcu prokuratura po raz trzeci umorzyła śledztwo w sprawie wpisów na forach internetowych m.in. "Faktu" i "Pulsu Biznesu". Ponownie uznano, że ustalonych autorów zniesławiających wpisów Sikorski może ścigać sam. W śledztwie przesłuchano kilkadziesiąt osób, ale nie można było dowieść, że to właśnie one były autorami inkryminowanych wpisów, bo tłumaczyły, że z komputerów korzystają też inni.

Krytyczną ocenę umorzenia przedstawiła Prokuratura Generalna. Dlatego w marcu br. śledztwo wznowiono - w zakresie nawoływania do waśni narodowościowych, znieważania z racji przynależności narodowej i propagowania totalitarnego ustroju państwa oraz prezentowania i rozpowszechniania takich treści przez fora internetowe. W 2011 r. wydawcy "Faktu" oraz "Pulsu Biznesu" przeprosili Sikorskiego za te wpisy. Sikorski uznał to jednak za niewystarczające i poszedł do sądu. W 2012 r. ugodę z Sikorskim zawarł wydawca "Wprost", a w 2013 r. - portal "Pulsu Biznesu". Trwa nadal proces przeciw wydawcy "Faktu".