Niemiecka policja wszczęła dochodzenie przeciwko kierowcy polskiego autobusu, który minionej nocy brał udział w tragicznym wypadku na autostradzie A4 niedaleko Drezna. W katastrofie zginęło 10 osób, ponad 60 zostało rannych. Kierowca może usłyszeć zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.

Niemieccy śledczy wyjaśniają dlaczego polski autobus, którym podróżowało ponad 60 osób, najechał na tył innego autokaru poruszającego się autostradą A4. W konsekwencji zderzenia, polski autobus przebił barierki ochronne i przejechał na przeciwny pas ruchu, gdzie staranował polski mikrobus. Następnie autobus stoczył się ze skarpy. Większość pasażerów mikrobusu nie przeżyła zderzenia. Ofiary śmiertelne i dziesiątki rannych są też wśród pasażerów autobusu. Około 40 osób odniosło ciężkie obrażenia. Niemieckie media podają, że kilka jest w stanie zagrażającym życiu.

Do tej pory niemiecka policja zidentyfikowała siedem ofiar. Wszyscy to Polacy. Lokalne władze podkreślają, że to najtragiczniejszy wypadek drogowy od wielu lat.

Lekko ranni powinni dziś wyjść ze szpitala

Kilkanaście osób, które odniosły lekkie obrażenia we wczorajszym wypadku niedaleko Drezna, powinno dziś opuścić niemieckie szpitale. Pod opieką lekarzy wciąż pozostaje około 40 ciężko rannych pasażerów. W wypadku, w którym uczestniczyły autobusy z Polski i Ukrainy oraz polski mikrobus, zginęło 10 osób.

Poszkodowani w wypadku przebywają w niemieckich szpitalach - w Dreźnie i okolicach. Niemieckie media podają, że kilka osób jest w stanie zagrażającym życiu. Cześć lżej rannych pasażerów już wczoraj miała zostać wypisana. Dziś ze szpitali ma wyjść kolejnych kilkanaście osób.