- Nie uczestniczyłem w żaden sposób w nagrywaniu tych rozmów - zapewnia w rozmowie z "Superstacją" dziennikarz Piotr Nisztor, współautor artykułu o aferze podsłuchowej we "Wprost". Nisztor skomentował w ten sposób doniesienia "Rzeczpospolitej", która napisała, że zatrzymany przez ABW menedżer restauracji "Sowa i Przyjaciele" Łukasz N. miał zasugerować śledczym, iż sprzęt do nagrań dostarczył mu właśnie Nisztor.

- Bardzo bym się zdziwił, gdyby faktycznie takie zeznania istniały. Ale jeśli istnieją, to zostały wymuszone - przekonywał Nisztor. Dodał, że sugestie iż dostarczył sprzęt nagrywający Łukaszowi N. są "absurdalne". - Nie wiem czy faktycznie takie zeznania zostały złożone. To próba zdyskredytowania mojej osoby - przekonywał. Zapewnił też, że Łukasza N. nawet nie zna.

Zdaniem Nisztora, jeśli Łukasz N. rzeczywiście zeznał iż to właśnie on dostarczył mu sprzęt do nagrywania rozmów, oznaczałoby to, że "został do tego zmuszony". - Ja sobie nie wyobrażam, żeby ktoś mówił takie rzeczy o osobie, której nie zna - podkreślił.

- Być może to wrzutka, która ma doprowadzić do zamętu i utrudnić pracę przed poniedziałkowym numerem "Wprost". Jeżeli jednak te zeznania faktycznie istnieją i zostały wymuszone, to prokuratura przestała istnieć - podsumował Nisztor.