"Usłyszeliśmy, że jest to niepotrzebne, bo mogą zejść do nas lub spotkać się w wyznaczonym miejscu" - mówi chora na stwardnienie rozsiane Iza Sopalska, która porusza się na wózku inwalidzkim. Dodaje, że nie chodzi tylko o tych niepełnosprawnych, którzy mają w biurze poselskim sprawę do załatwienia. Chodzi także o tych, którzy na przykład mogliby w takim biurze pracować.
Większość posłów lub ich przedstawicieli tłumaczyła się wysokimi kosztami dostosowania biur do potrzeb niepełnosprawnych. Niepełnosprawni mają tymczasem na to receptę. Według nich, można to zrobić niewielkim nakładem, bo nie chodzi o to, by przystosowywać lokal już istniejący, tylko wybierać na początku kadencji taki, który nie ma barier - tłumaczy Maciej Augustyniak z Fundacji Polska bez Barier.
Niepełnosprawni zarzucają posłom brak dobrej woli. Mówią, że sprawdzili, którzy z obecnych parlamentarzystów przy wyborze lokalu na biuro w stolicy, pytali o te pozbawione barier. Wynik tego sprawdzianu jest druzgocący - nie zapytał o to żaden z posłów. Niepełnosprawni nie poddają się. Planują kolejne kroki swojej akcji. Przy okazji liczą na zdrowy rozsądek nowo wybranych europosłów, którzy właśnie teraz decydują o siedzibach swoich biur.