Niespokojna noc na wschodzie Ukrainy. W Słowiańsku, sto kilometrów od Doniecka, doszło do walk. Separatyści zaatakowali wieżę telewizyjną, ochranianą przez Gwardię Narodową. W obwodach donieckim i ługańskim rozpoczęło się tymczasem nieuznawane przez świat "referenendum".

Według informacji ukraińskich mediów, w Słowiańsku terroryści wykorzystywali przenośne wyrzutnie rakietowe oraz karabiny maszynowe. Po ich stronie działali też snajperzy. W nocy wyłączone były niektóre kanały telewizyjne, pojawiły się również problemy z łącznością telefoniczną. Około 2:00 walki się zakończyły, po stronie ukraińskiej nie ma rannych. Rosyjska telewizja LifeNews twierdzi, że walki trwały w kilku miejscach pod Słowiańskiem. Separatyści twierdzą, że są ofiary.

Ukraińskie Ministerstwo Obrony oświadczyło tymczasem, że separatyści wykorzystują broń, która nigdy nie była używana przez ukraińską armię, co oznacza, że została przywieziona na Ukrainę z zagranicy. Już wcześniej władze w Kijowie i eksperci dowodzili, że prorosyjscy bojownicy mają najnowocześniejszą broń pochodzącą z Rosji.

Terroryści obawiają się, że ukraińska armia zamierza zaatakować dziś ich pozycje, ponieważ organizują oni swoje "referendum" o ogłoszeniu niepodległości obwodów donieckiego i ługańskiego. Zgodnie z ukraińskim prawem, jest ono nielegalne, a wspólnota międzynarodowa zapowiedziała, że nie uzna jego wyników. OBWE nazwało głosowanie "absurdalnym”. Rosja oficjalnie apelowała o jego odłożenie.