Ponad trzy godziny trwało przesłuchanie w prokuraturze byłej minister sportu Joanny Muchy. Chodzi o sprawę organizacji w 2012 roku koncertu Madonny na Stadionie Narodowym.

Śledztwo prowadzone jest w sprawie nieprawidłowości przy organizacji imprezy. Chodzi o pożyczkę, której resort udzielił NCS-owi, a która się nie zwróciła. Była minister była jednak przesłuchiwana jako świadek. Po wyjściu mówiła, że rozmowa z prokuratorem odbyła się w dobrej atmosferze. Nie było zaskakujących ani trudnych pytań.

Dopytywana o stratę, jaką poniosło ministerstwo z publicznych pieniędzy mówiła, że została wprowadzona w błąd przez zarząd NCS. Joanna Mucha była wówczas przekonana, że koncert Madonny nie miał prawa przynieść strat. "Tak przynajmniej wynikało z dokumentów NCS. To że do strat doszło to wina nieudolnego zarządzania NCS" - mówiła Mucha.

Prokuratura nie wie jeszcze, jakim skutkiem zakończy się postępowanie. Prokurator Przemysław Nowak powiedział jedynie, że śledztwo dobiega końca. Prokurator przeanalizuje materiał dowodowy, wówczas zdecyduje czy postawić komuś zarzuty.

Koncert Madonny był pierwszą niesportową imprezą zorganizowaną po mistrzostwach Europy w piłce nożnej na Stadionie Narodowym. Budził kontrowersje między innymi ze względu na termin - 68. rocznicę wybuchu powstania warszawskiego. Ówczesny zarząd NCS, wierząc w sukces przedsięwzięcia, zwrócił się do Ministerstwa Sportu o pożyczkę, bo liczył na to, że pieniądze zwrócą się z nawiązką. Tak się nie stało, a straty musiało pokryć ministerstwo. Dlatego sprawą zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli a później prokuratura. NIK uznała, że resort nie mógł pożyczyć pieniędzy na imprezę nie związaną z Euro 2012.