Śmierć amerykańskiego aktora Philipa Seymoura Hoffmana zaszokowała filmowy świat. Fani i sąsiedzi Hoffmana palą znicze i składają kwiaty przed jego nowojorskim mieszkaniem.

"To był skromny, uroczy człowiek. Spotykaliśmy się w szkole do której chodzą jego i moje dzieci" - mówi sąsiadka Hoffmana, który mieszkał w artystycznej dzielnicy Nowego Jorku, Greenwich Village. "To szok i smutek. Kolejny stracony talent" - powiedział Robert De Niro.

Hoffman przegrał walkę z narkotykami i alkoholem. W jego mieszkaniu, oprócz 50 torebek po heroinie znaleziono całą aptekę lekarstw - środków przeciwbólowych, antydepresantów, leków uspokajających. Policja prowadzi dochodzenie. Lekarstwa były przepisywane przez lekarzy u których leczył się Hoffman.

Heroina zaś, od której amerykański aktor był uzależniony, jest jednym z najgroźniejszych i najtańszych narkotyków w Stanach Zjednoczonych. Z informacji federalnego Biura do badań uzależnień, wynika, że każdego roku sięga po nią ponad 600 tysięcy Amerykanów. A jej przedawkowanie jest najczęstsza przyczyna śmierci u ludzi uzależnionych od narkotyków.