Po wypadku, ponad osiem miesięcy był w śpiączce. Wczoraj wrócił od życia. 10-letni Filip wczoraj został uznany przez konsylium lekarzy kliniki Budzik za wybudzonego.

Dyrektor "Budzika" Andrzej Lach w rozmowie z IAR wyjaśnił, że budzenie to długotrwały proces. "To nie jest tak, że ktoś nagle otwiera oczy, wstaje i zaczyna mówić. To trwa dniami. Zaczyna się od tego, że dziecko potrafi skupić wzrok, uwagę. Potrafi spełniać początkowo bardzo proste polecenia, następnie ma już pełną świadomość" - dodał.

Mam Filipa Katarzyna Brzoznowska podkreśliła, że jest dumna z postępów syna. Filip jest bardzo dzielny i bardzo dobrze znosi rehabilitację, chociaż zaczyna się denerwować. Chce wracać już do domu. Trochę mówi sylabami, wskazuje na tablicy litery, składa wyrazy i w ten sposób porozumiewamy się - mówi pani Katarzyna. Dziecko jeszcze miesiąc będzie leczone w klinice, później czeka je długa rehabilitacja.

Filip został potrącony przez samochód w kwietniu. 16 lipca został przyjęty do Kliniki Budzik, jako jeden z pierwszych pacjentów. Jest szóstym dzieckiem, które udało się wybudzić.
Klinice, która zajmuje się leczeniem i rehabilitacją neurologiczną dzieci po ciężkich urazach mózgu jeszcze do niedawna groziło bankructwo. Po apelach w końcu znalazły się pieniądze i NFZ podwyższył kontrakt.