Po półtoramiesięcznej nieobecności na włoskiej scenie politycznej pojawił się Silvio Berlusconi. Były premier, pozbawiony w końcu listopada mandatu senatora i skazany na sześcioletni zakaz kandydowania w wyborach, zapowiedział, że w maju ubiegać się będzie o miejsce w Parlamencie Europejskim.

Berlusconi poskarżył się na włoski wymiar sprawiedliwości w Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu i liczy na to, że uchyli on skutki ustawy, na mocy której 27 listopada wykluczony został z senatu i pozbawiony na sześć lat biernego prawa wyborczego.

W tej chwili były szef rządu nie może kandydować w wyborach europejskich. Berlusconi zamierzał obejść ten zakaz startując w nich poza Włochami. W piątek pochwalił się, że został zaproszony do tego w Bułgarii, Rumunii i Hiszpanii oraz na Malcie. Chce jednak kandydować we Włoszech.

Jak twierdzą jego zwolennicy, gdyby się to udało, pociągnąłby do zwycięstwa swoją partię Forza Italia. Eksperci twierdzą jednak, że to kolejna mrzonka byłego premiera, który - jak dodają jego przeciwnicy - utracił ostatecznie kontakt z rzeczywistością i nie chce się z tym pogodzić.