Warszawski ratusz nie zapłaci rachunku, jaki polskim władzom wystawiła rosyjska ambasada. Do MSZ wpłynęła nota, w której ambasada wylicza szkody, jakie 11 listopada powstały na terenie placówki. Rachunek to 11 tysięcy dolarów, ale nikt nie chce zapłacić.

Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski tłumaczy, że notę przesłano do stołecznego ratusza."MSZ nie zajmuje się ani wydawaniem zgód na demonstrację, ani zabezpieczeniem placówek dyplomatycznych dlatego przekazał notę do urzędu miasta" - wyjaśnił Wojciechowski.

Z kolei, warszawski ratusz uważa, że nie jest adresatem takiej noty. Jak podkreśla rzecznik urzędu miasta Bartosz Milczarczyk, ratusz nie widzi powodów dla których ma zapłacić za szkody, które powstały nie z winy miasta.

"To nie ratusz organizował Marsz Niepodległości" - mówi Milczarczyk. Jego zdaniem to także miasto jest poszkodowane. Straty spowodowane przez burdy oszacowano na około 120 tys. zł i także urząd miasta będzie starał się odzyskać te pieniądze dodaje rzecznik.

11 listopada podczas marszu organizowanego przez narodowców, doszło do burd przy ambasadzie rosyjskiej, spłonęła budka policyjna, na teren placówki rzucano petardy i race.