Żołnierze i policjanci mają jedno, niezbywalne prawo: prawo do dobrego dowodzenia. A tu mieliśmy do czynienia z niedołęstwem i nieprofesjonalizmem – powiedział Leszek Miller w Radiu ZET, krytykując pracę Komendy Głównej Policji i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Kiedy Monika Olejnik zapytała, czy Bartłomiej Sienkiewicz powinien stracić stanowisko, ocenił, że nie ma sensu o tym mówić, ponieważ premier już zapowiedział, że Sienkiewicza nie odwoła. – W tym roku silniejsze były prawicowe hordy. Jeżeli premier nie zmieni swojego poglądu, za rok te prawicowe hordy będą jeszcze silniejsze – stwierdził.

Miller przypomniał wydarzenia na plaży w Gdyni, gdzie kilka miesięcy temu kibole zaatakowali meksykańskich marynarzy. – Mieliśmy do czynienia ze skandalem. Tam odwołano jakiegoś nieszczęśnika na poziomie zastępcy komendanta policji w Gdyni i koniec – przypomniał lider SLD i ocenił, że wydarzenia w Warszawie są pokłosiem braku reakcji na bierność policji w Gdyni.

- Jeśli premier przyłącza się do tego chóru, który śpiewa „Polacy, nic się nie stało”, to premier błądzi – ocenił Miller.

Miller do sędziego Krysztofiuka: To, co wysoki sąd orzekł o patriotyzmie, powinno być wykładane w szkołach i na uczelniach

- Jest promyk nadziei. To, co sąd wczoraj wysoki sąd orzekł w sprawie patriotyzmu, to powinno być wykładane w szkołach i na uczelniach.
Przynajmniej władza sądownicza powiedziała "dość tego" - powiedział w Radiu ZET Leszek Miller, chwaląc sędziego Marka Krysztofiuka, który we wczorajszym uzasadnieniu wyroku dał wykład o istocie patriotyzmu.

Jednocześnie Miller krytykował władzę wykonawczą, która nie stanęła na wysokości zadania. - Jest mi po prostu wstyd zawładze mojego państwa, które nie potrafią sobie poradzić z awanturnikami, chuliganami, kibolami, bandytami, radykalną młodzieżą - mówił lider SLD w rozmowie z Moniką Olejnik. - Obawiam się, że brak stosownej reakcji będzie zachętą - stwierdził..

Miller wydrwił argumenty, że policja rozmawiała z organizatorami marszu. - Tamci powiedzieli "Słuchajcie wszystko będzie w porządku, nic się nie stanie, gwarantujemy", a władze powiedziały "Tak? To świetnie, no, do widzenia"? - pytał Miller, a kiedy Monika Olejnik powiedziała, że tak było, nazwał zachowanie władzy "egzaltowaną naiwnością". - Naiwność nie może być doradcą w polityce, ani nie może być czynnikiem pozwalającym uprawiać politykę - podsumował "Gość Radia ZET".