Za atakiem mediów o. Tadeusza Rydzyka na Jarosława Kaczyńskiego i PiS kryje się spór o miejsca w eurowyborach - czytamy w "Rzeczpospolitej". Ojciec dyrektor próbuje w ten sposób wywalczyć dobre miejsca dla swoich faworytów - pod groźbą zawieszenia poparcia dla PiS.

Przegrane przez PiS referendum w Warszawie krytykowali niemal wszyscy, jednak szokiem dla członków PiS okazał się atak ze strony "Naszego Dziennika". Gazeta o. Rydzyka w artykule pt. "Na warunkach przeciwnika" dowodziła, że przyczyna porażki kampanii referendalnej w stolicy jest wynikiem "nieudolnego włączenie się PiS", co było "początkiem końca marzeń o sukcesie tej inicjatywy".

"Nasz Dziennik" powodów klęski upatrywał m.in. we wprowadzeniu narracji patriotyczno-historycznej między bieżące, ważne dla mieszkańców stolicy tematy, w uczynieniu jedną z twarzy kampanii profesora Glińskiego, a także wreszcie w zaangażowaniu samego Kaczyńskiego i jego wystąpieniach na konferencjach prasowych.

Gazeta dowodziła, że lider PiS po raz kolejny trwoni z trudem budowany kapitał polityczny. "Tak było po żałobie narodowej i wyborach prezydenckich w 2010 r., w ostatnim tygodniu kampanii parlamentarnej roku 2011. A także rok temu, gdy mało rozsądne reakcje lidera największej partii opozycyjnej na rewelacje o trotylu we wraku tupolewa najpierw ułatwiły rozprawienie się z problemem samemu Donaldowi Tuskowi, a w konsekwencji zbiły rosnące słupki poparcia dla PiS o kilkanaście procent" - napisał "Nasz Dziennik".

Według "Rzeczpospolitej" jest to początek kolejnej, już trzeciej wojny pomiędzy Rydzykiem a Kaczyńskim.

Trzy wojny Rydzyka z Kaczyńskim

Pierwsza wojna była o Rosję i nadajniki w 1998 roku. Kaczyński w kwietniu w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" tak mówił o Radiu Maryja: „Nie mam wątpliwości co do tego, że po naszej stronie działają aktywnie rosyjskie służby specjalne. Radio Maryja jest dziś głęboko antyzachodnie, niechętnie nastawione do hierarchii kościelnej, prorosyjskie, wcale nie nieżyczliwe PRL. Ma nadajnik na Uralu. W Rosji panuje wprawdzie bałagan, ale niektórych rzeczy tam jednak pilnują dość dobrze". Jednak w lipcu spór został rozwiązany, a Rydzyk oświadczył, że Kaczyński wycofał się z tych zarzutów i go przeprosił.

Druga wojna wybuchła w lipcu 2007 roku, gdy "Wprost"" ujawnił nagrania z zamkniętego wykładu Rydzyka dla studentów jego uczelni, na którym redemptorysta o Marii Kaczyńskiej, która sprzeciwiała się zaostrzeniu przepisów aborcyjnych, powiedział: "Ty czarownico! Ja ci dam! Jak zabijać ludzi, to sama się podstaw pierwsza." Samemu Lechowi Kaczyńskiemu dostało się i za aborcję, i za uleganie lobby żydowskiemu. Prezydent do końca życia nie utrzymywał stosunków z Rydzykiem, ale w 2010 roku pomiędzy PiS a Rydzykiem został zawarty pakt pokojowy, który teraz został złamany.

Trzecia wojna toczy się o dobre miejsca dla faworytów Rydzyka na listach wyborczych PiS do Parlamentu Europejskiego - chodzi o Mirosława Piotrowskiego, typowanego na przyszłego lidera narodowej prawicy oraz dawną działaczkę LPR Urszulę Krupę. Redemptorysta już pokazał, że może zawiesić poparcie dla partii Kaczyńskiego, dystansując się od warszawskiego referendum. Rydzyk grozi także poparciem przez jego media nie PiS, ale Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry.

Według "Rzeczpospolitej" Kaczyński tym razem ulegnie i pójdzie na kompromis z Rydzykiem.