Sądowa droga dochodzenia roszczeń przez rodziny ofiar Katynia wyczerpała się. Orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC) w Strasburgu, które zapadło wczoraj, wzbudziło mieszane uczucia, ale zdaniem ekspertów przez wzgląd na nietypowy charakter sprawy trudno w tym przypadku mówić o zwycięstwie lub porażce.

W sprawie „Janowiec i inni przeciw Rosji” sędziowie większością głosów uznali, że trybunał nie ma kompetencji do zbadania zarzutu naruszenia art. 2 europejskiej konwencji praw człowieka (prawo do życia). Wielka Izba stwierdziła też, że władze rosyjskie nie złamały art. 3, a więc nie doszło do nieludzkiego traktowania rodzin ofiar podczas śledztwa. Skład dopatrzył się tylko niedotrzymania zobowiązań wynikających z art. 38 przez niedotrzymanie zasad współpracy Rosji z ETPC. Wyrok stanowi krok w tył w stosunku do orzeczenia wydanego przez niższą instancję w 2012 r. W poprzednim orzeczeniu sędziowie stwierdzili bowiem naruszenie art. 3 w stosunku do części skarżących.
Z tego względu prof. Genowefa Grabowska stawia tezę, że Wielka Izba skoncentrowała się wyłącznie na sprawach formalnych. Była europosłanka wskazuje też, że rosyjskie śledztwo co prawda rozpoczęło się przed 1998 r., ale toczyło się aż do połowy ubiegłej dekady. Z tego względu brak informacji dla rodzin odnośnie do wyników postępowania mógł być potraktowany jako podstawa do powtórzenia orzeczenia sprzed roku. "Uważam ten wyrok za rozczarowujący. Zarzut nierzetelnego prowadzenia śledztwa był absolutnie w zasięgu poszkodowanych i ich prawników" – mówi Grabowska.
Z drugiej jednak strony zbrodnia została dokonana na terenie nieistniejącego już państwa w czasach jeszcze przed podpisaniem konwencji. Zdaniem prof. Andrzeja Zolla ten element był dla sędziów nie do przeskoczenia. "Niewątpliwie zabrzmi to dla nas jako trudne do przyjęcia, ale normy ustanowione na mocy konwencji nie zostały naruszone przez zbrodnię katyńską" – mówi prof. Zoll. Ekspert przypomina, że normy umów międzynarodowych zaczynają obowiązywać dopiero po ich podpisaniu, w tym wypadku 10 lat po dokonaniu zbrodni.
Zapytaliśmy prof. Zolla także o klauzulę norymberską, która zdaniem niektórych ekspertów teoretycznie zezwala na działanie prawa wstecz. Wychodząc z tego założenia, osądzono np. niemieckich zbrodniarzy z czasów II wojny światowej. Jednak zdaniem prof. Zolla klauzula ta umożliwia jedynie sądzenie za czyny będące przestępstwami w myśl prawa międzynarodowego, ale niebędące przestępstwami na terenie danego kraju. Gdyby więc hipotetyczne państwo zezwalało np. na handel ludźmi, to trudniących się takim procederem i tak można byłoby postawić przed międzynarodowym trybunałem. Sprawy katyńskiej jednak ta klauzula nie dotyczy.