W referendum ocenie podlegały moje lata pracy w Warszawie. (...) Ludzie oczekują zmian. Może to efekt znużenia Platformą, naszych błędów czy też braków w komunikacji - powiedziała w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Hanna Gronkiewicz-Waltz.

W wywiadzie udzielonym "Rzeczpospolitej" Hanna Gronkiewicz-Waltz skomentowała sytuację w Warszawie po referendum. "Pracuję tak samo jak wcześniej, ale na trwałe zmieniłam sposób komunikowania się z warszawiakami. Widać to na przykład na portalach społecznościowych. Oczywiście, w kampanii chodziłam też od domu do domu, czego wcześniej nie robiłam" - stwierdziła.

Zapytana o oczekiwane od dawna zmiany personalne, prezydent powiedziała, że zmieniła już 13 dyrektorów. Wyjaśniła, że styl jej pracy sprawia, że "takie kwestie załatwia się po cichu i w białych rękawiczkach",

Kiedy dziennikarz zwrócił jej uwagę, że w kampanii nie miała takich skrupułów (Kochaniak został zwolniony z dnia na dzień), Gronkiewicz-Waltz odparła, że wejście w życie ustawy śmieciowej było "kompletną wtopą", za którą trzeba było ponieść odpowiedzialność. Prezydent przypomniała jednak także o sukcesach Kochaniaka.

Czy Gronkiewicz-Waltz wygrała dzięki literze "W" na bannerach PiS? "Między innymi, ale nie przeceniałabym tego. Wiem, że u wielu osób wywołało to niesmak. Od wielu lat jestem zżyta ze środowiskami powstańczymi – mój ojciec walczył w tym samym batalionie „Baszta", co ojciec braci Kaczyńskich. I widziałam reakcje tego środowiska" - odpowiedziała.