Po tygodniu od śmierci w Rzymie niemieckiego zbrodniarza wojennego Ericha Priebke, nie ustalono jeszcze miejsca ani daty jego pochówku. Niechęć do byłego kapitana SS, odpowiedzialnego za egzekucję 335 obywateli włoskich w marcu 1944 roku, nasiliła się po opublikowaniu wczoraj jego testamentu.

W wywiadzie, jakie przeprowadził z Priebke jego włoski adwokat, były esesman nie wyraża żalu za zbrodnię, za którą w połowie lat 90. został skazany na karę dożywocia. Odpowiedzialnością za egzekucję, którą kierował, obarcza członków ruchu oporu. Stracenie 335 Włochów było reakcją okupanta Rzymu za zamach na oddział Wehrmachtu.

Byli partyzanci mają dodatkowy argument, by domagać się utrzymania zakazu pochowania zbrodniach wojennego na terenie Wiecznego Miasta. Po niedoszłym pogrzebie w podrzymskim miasteczku Albano jego trumna jest nadal w bazie lotniczej w Pratica di Mare. Podobno rodzina Priebke zgadza się na przywiezienie jej do Niemiec i trwają rozmowy na ten temat z Berlinem.

Premier Enrico Letta przyznał, że cała ta sprawa jest bardzo kłopotliwa i trudna dla jego rządu.