Chodzi o publikację z 29 marca, w której dziennikarze mieli podsłuchać premiera jak rozmawia z innymi VIP-ami na trybunie honorowej Stadionu Narodowego, używając nieparlamentarnego języka. Jak się później okazało to była zmyślona historia z okazji 1 kwietnia.
Premier uważa jednak, że tygodnik "Nie" posunął się za daleko i stąd w konsekwencji proces. Donald Tusk nie ma jednak żadnych roszczeń finansowych, chodzi tylko o przeprosiny. Tymczasem Jerzy Urban przepraszać nie zamierza, bo jak twierdzi Tusk obraził się o żart.
Na dzisiejszej rozprawie sąd przesłuchał dziennikarza, który napisał tekst. Odrzucił natomiast wniosek pełnomocnika pozwanego o powołanie biegłego z zakresu teorii komizmu.