Papież Franciszek rozpoczął swoją pierwszą, a zarazem historyczną podróż zagraniczną. Wczoraj wieczorem polskiego czasu przyleciał do Brazylii. Papież weźmie udział w rozpoczynających się dzisiaj Światowych Dniach Młodzieży. Odwiedzi też brazylijską biedotę oraz słynne sanktuarium Matki Bożej Niepokalanej w Aparecidzie.

Podczas ceremonii powitania Franciszek podkreślał, że celem jego podróży jest spotkanie z młodymi. A to właśnie młodzi będą decydować o przyszłości świata. Apelował też do młodych aby byli „apostołami Chrystusa”.

„Przyjechałem, by spotkać młodych, przybyłych z całego świata, których przyciągnęły otwarte ramiona Chrystusa Odkupiciela. Chcą oni znaleźć schronienie w Jego uścisku, właśnie przy Jego sercu, raz jeszcze usłyszeć Jego jasne i mocne wezwanie: +Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody+" - mówił papież.

Jeszcze przed oficjalnym powitaniem, doszło do niespodziewanych problemów na ulicach Rio de Janeiro. Kolumna papieska kilkakrotnie utknęła w korkach. Była też zatrzymywana przez tłumy Brazylijczyków, którzy podbiegali do papieskiego samochodu, by uścisnąć dłoń Franciszka. Ochrona sprawiała wrażenie, jakby nie radziła sobie z sytuacją.

Franciszek najpierw jechał z lotniska zwykłym samochodem osobowym. Potem przesiadł się na kilka chwil do papamobile, by później wrócić do osobowego auta. Do rezydencji brazylijskiej prezydent papież dotarł śmigłowcem.