W Iwano-Frankowsku w zachodniej Ukrainie doszło do przepychanek z milicją. Późnym wieczorem rozwścieczony tłum prawie zlinczował milicjantów, którzy jakoby spowodowali wypadek.

W wypadku zginął kierowca autobusu, który został zepchnięty na pobocze przez radiowóz i uderzył w słup. Świadkowie twierdzą, że winni byli funkcjonariusze. Tłum próbował przewrócić milicyjny samochód. Na miejsce ściągnięto oddziały specjalne Berkut. Doszło do przepychanek. Niektórzy uczestnicy zajść twierdzą, że milicja zastosowała gaz łzawiący.

W związku z bezkarnością przedstawicieli władz i niskim zaufaniem do milicji, do podobnych prób samosądów dochodzi na Ukrainie dość często. Kilka dni temu w Kijowie tłum prawie zlinczował pijanego kierowcę, który jechał chodnikiem. Wśród ludzi pojawiła się bowiem plotka, że jest on pracownikiem organów ścigania i milicja zatrzyma go jedynie na krótko, a potem wypuści nie wszczynając postępowania karnego. Kierowcę przed linczem uratowali funkcjonariusze. Jak się później okazało, mężczyzna był biznesmenem.