Telewizja Polska wyemitowała 8 kwietnia obydwa głośne filmy dokumentalne o katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku: „Katastrofę w przestworzach - śmierć prezydenta” wyprodukowany przez National Geographic i „Anatomię upadku” Anity Gargias. Po emisji, w studiu głos zabrali zarówno zwolennicy jak i sceptycy teorii o zamachu

Jako pierwszy TVP wyemitowała film „Katastrofa w przestworzach - śmierć prezydenta”, zrealizowany na zlecenie National Geographic. "Producenci filmu, Alex Bystram i Ed Sayer, oparli się na ustaleniach zawartych zarówno w raporcie rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), jak i w raporcie polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (tzw. komisji Millera)" - napisało Centrum Informacji TVP w komunikacie.

Następnie pokazano dokument „Anatomia upadku", zrealizowany przez Anitę Gargas, a wyprodukowany przez Niezależne Wydawnictwo Polskie – wydawcę „Gazety Polskiej”. Jak deklarowała z kolei sama autorka, dokument jest efektem śledztwa dziennikarskiego prowadzonego w Rosji i na terenie Polski.

Po emisji odbyła się krótka dyskusja prof. Jacek Rońda z zespołu Antoniego Macierewicza i Pawła Artymowicza z Uniwersytetu w Toronto. Rońdo określił materiał National Geographic jako "film fabularny, który bazuje na kłamstwie o błędzie pilotów" i bronił teorii zamachu posługując się dokumentami, których źródła nie chciał podać.

Aluminiowa puszka dowodem zamachu

Obaj naukowcy dyskutowali na temat przyczyn katastrofy. Według Rońdy Tupolew uległ fragmentacji w powietrzu, co dowodzi tego, że miała miejsce eksplozja. Wnioski poparł eksperymentem, który przeprowadził za pomocą aluminiowej puszki. Zdaniem Artymowicza wrak prezydenckiego samolotu to "kład rozbitych fragmentów typowy dla tego rodzaju katastrof". Dodał także, że układ ciał jest też typowy dla innych katastrof. Na koniec baj naukowcy zgodzili się, że w tej sprawie powinna odbyć się konferencja naukowa.

Po rozmowie z naukowcami zaczęła się dyskusja w grupie publicystów i naukowców: prof. Michała Kleibera, prof. Ireneusza Krzemińskiego, Pawła Lisickiego, Pawła Wrońskiego, Michała Karnowskiego i Andrzeja Stankiewicza.

Wykorzystuje się katastrofę do podziału Polski i Polaków

"Tak na prawdę katastrofą stało się to, jak w sposób cyniczny wykorzystuje się tę katastrofę. Do podziału Polski i Polaków" - ocenił gorzko już na początku rozmowy Ireneusz Krzemiński, socjolog z UW. Reszta dyskusji dotyczyła m. in. nieprawidłowości śledztwa i zaniedbań strony polskiej. "Jest cała masa rzeczy, które sprawiają, że nawet ktoś, kto nie miał wątpliwości co do zamachu, teraz je ma. Ponieważ jest tyle błędów, niedociągnięć i słabości" - wyraził swoją opinię Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika "Do rzeczy". "Dane zostały zniszczone spychaczami, wyłamane łomami i nigdy ich nie będzie" - powiedział dziennikarz Michał Karnowski.

Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej" określił film Gargas jako kino propagandowe i dodał: "Przyczyna katastrofy w wersji propagandowej ewoluuje. Na początku była teoria o dobijaniu rannych, później była sztuczna mgła, następnie mamy wybuch wewnętrzny, potem bombę termobaryczną, teraz są punktowe wybuchy". Głos zabrał także Andrzej Stankiewicz: "Za dużo mówimy o polityce, za mało o samej katastrofie. Obywatel nie może dostawać od organów państwa sprzecznych informacji, a tak się stało i nie nie traktujemy raportu Millera jako skończonej doskonałości".

Chwilę później Krzemiński stwierdził, że mamy do czynienia z polityczną próbą destabilizacji i zapytał komu miałby służyć ten zamach? Zamiast udzielić odpowiedzi, Lisicki zarzucił mu, że nie zauważa popełnionych błędów, co rozpoczęło burzliwą wymianę zdań, którą dopiero po chwili opanował prowadzący program Piotr Kraśko.

Pod koniec dyskusji Andrzej Stankiewicz z "Rzeczypospolitej" stwierdził, że za dużo rozmawia się o polityce a za mało o samej katastrofie. "Obywatel nie może dostawać od organów państwa sprzecznych informacji, a tak się stało i nie traktujemy raportu Millera jako skończonej doskonałości" - ocenił.