Rumunia i Bułgaria będą jeszcze musiały poczekać na wejście do strefy Schengen, gdzie nie obowiązują kontrole na granicach wewnętrznych.

Dyplomaci w Brukseli potwierdzili Polskiemu Radiu, że pojutrze, podczas spotkania unijnych ministrów spraw wewnętrznych, oba kraje ponownie usłyszą, że nie ma na razie na to zgody.

Rumunia i Bułgaria, które starają się o wejście do strefy Schengen od kilku lat, spełniły już wszystkie kryteria techniczne dotyczące należytej ochrony granic. Jednak względy polityczne powodują, że Sofia i Bukareszt będą musiały jeszcze poczekać na podniesienie szlabanów granicznych otwierających im wejście do strefy Schengen.

Sprzeciw podtrzymały Niemcy i Francja, które z obawą myślą o likwidacji kontroli granicznych wewnątrz Unii na coraz większym obszarze i do jesiennych wyborów parlamentarnych w Niemczech sytuacja na pewno się nie zmieni. Przeciwne wejściu Rumunii i Bułgarii do strefy Schengen są także Holandia i Finlandia, które wskazują na niedostateczną walkę tych krajów z korupcją i przestępczością zorganizowaną, co potwierdzają kolejne raporty Komisji Europejskiej.

Ubiegłoroczny kryzys polityczny w Rumunii też dał argumenty do ręki przeciwnikom rozszerzenia strefy Schengen. Kontrowersyjne decyzje rządu - próby odsunięcia prezydenta od władzy, ograniczenie kompetencji Trybunału Konstytucyjnego i brak gwarancji co do niezawisłości sądów spowodowały, że Rumunia, a wraz z nią i

Bułgaria może zapomnieć na razie o wejściu do strefy Schengen.