„Język polski jest ą–ę” – pod takim hasłem rusza dziś ogólnopolska kampania objęta patronatem Rady Języka Polskiego. Ma zachęcić Polaków do stosowania znaków diakrytycznych w codziennej korespondencji, np. SMS-owej czy e-mailach. W akcję włączyły się największe polskie media, w tym Dziennik Gazeta Prawna.
Zdaniem językoznawcy prof. Jerzego Bralczyka nieużywanie polskich liter jest zagrożeniem dla polszczyzny. W efekcie coś, co jest charakterystyczne tylko dla naszego języka, może zaniknąć. – Tego bym niezwykle żałował, to byłoby naprawdę duże zubożenie. Uważam, że język polski jest ą–ę i tak powinno zostać. Używajmy polskich znaków za każdym razem, gdy wysyłamy esemes lub mejl – mówi profesor.
Niepokojące tendencje ukazuje najnowsze badanie ARC Rynek i Opinia „Polacy a używanie znaków diakrytycznych”. Wynika z niego, że aż 63 proc. z nas nie zawsze dba o poprawność językową swoich wypowiedzi ustnych, a co druga osoba nie przykłada wagi do poprawności swoich wypowiedzi pisemnych. Bez polskich znaków pisany jest niemal co drugi SMS. Mimo to 64 proc. ankietowanych przyznaje, że ogonki i kreseczki przy literach są najbardziej charakterystyczną cechą języka polskiego na tle innych języków.
Najczęściej zasad poprawnej polszczyzny staramy się przestrzegać w różnego rodzaju formularzach i wnioskach (zadeklarowało tak 94 proc. badanych) oraz w sytuacjach formalnych (w urzędach, w pracy, w kontaktach z przełożonymi). Więcej niż trzy czwarte z nas używa polskich liter na portalach społecznościowych, blogach czy forach internetowych. Gorzej sytuacja wygląda w przypadku wszelkiej maści komunikatorów internetowych (56 proc.), czatów (52 proc.) i wiadomości SMS (33 proc.).
Dlaczego nie zawsze stosujemy polskie znaki? Przede wszystkim z lenistwa. Ankietowani zwracali uwagę, że dzięki temu wiadomości pisze się dużo szybciej – nie trzeba bowiem wciskać lub przytrzymywać dodatkowych klawiszy na klawiaturze komputera lub telefonu. Inna sprawa, że 5 proc. z nas uważa, że nieużywanie polskich znaków stało się modne.