Koszula za 1200 złotych, garnitur za około 3-4 tysięcy, buty od 2 tysięcy wzwyż, teczka około tysiąca, pasek też 500, 600 złotych, zegarek... To były zegarki od 15 tysięcy wzwyż, znanych marek. I oczywiście złota biżuteria. Tomek lubił błyszczeć. To był jego sposób, żeby przekonać figuranta. Błysnąć różnymi gadżetami. Nie uznawał podróbek i zamienników - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" były funkcjonariusz CBA o pracy Tomasz Kaczmarka, dzisiaj posła PiS, gdy ten był jeszcze agentem Tomkiem.

Wczoraj "Gazeta Wyborcza" napisała, że w latach 2006-09 CBA podrabiało m.in. legitymacje dziennikarskie PAP i Radia Zet. Z redakcją skontaktował się mężczyzna przedstawiający się jako były funkcjonariusz CBA. "Opowiedział, jak wygląda szkolenie, zaopatrywanie w dokumenty, sprzęt i inne środki tzw. przykrywkowców, czyli agentów Biura prowadzących tajne operacje, które wymagały przybrania przez nich fałszywej tożsamości" - pisze dziennik.

"Gazeta Wyborcza" publikuje dziś dalszą część rozmowy z b. funkcjonariuszem CBA, w której zdradza on m. in. jak ubierali się i gdzie mieszkali tzw. "przykrywkowcy", czyli agenci Biura prowadzący tajne pod fałszywą tożsamością. Najsłynniejszym z nich był Tomasz Kaczmarek, czyli słynny "agent Tomek", znany z najbardziej spektakularnych akcji z czasów, gdy CBA kierował Mariusz Kamiński (dziś obaj są posłami PiS, a Kamiński pełni funkcję wiceszefa tej partii).

W co się ubrać?

Wszystko, w co agent się ubierał, należało do Biura. "Przykrywkowcy" musieli sporządzić wycenę rzeczy, których potrzebują i dopiero wtedy dostawali na nie pieniądze. B. funkcjonariusz CBA mówi "Gazecie Wyborczej, że agent Tomek był "był specjalistą w ubieraniu się". "Wyznawał zasadę, że ktoś, kto dokłada do pracy cokolwiek z własnych pieniędzy, jest frajerem. Dla Tomka zakupy były robione w markowych sklepach, np. na placu Trzech Krzyży, w sklepach Bossa, Armaniego" - opowiada informator gazety.

I opisuje typowy strój agenta Tomka: "Przykładowy ubiór to koszula za 1200 złotych, garnitur za około 3-4 tysięcy w zależności od marki, buty od 2 tysięcy wzwyż, teczka około tysiąca, pasek też 500, 600 złotych, zegarek... To były zegarki od 15 tysięcy wzwyż, znanych marek, przede wszystkim Omega, Longines, Maurice Lacroix. I oczywiście złota biżuteria. Tomek lubił błyszczeć. To był jego sposób, żeby przekonać figuranta. Błysnąć różnymi gadżetami. Nie uznawał podróbek i zamienników".

Agent Tomek sam też wpadł na pomysł swojego uczesania. "To była jego kreacja, to jego styl. Tomasz przede wszystkim był fanem serialu "Miami Vice", praktycznie wszystko przekładał z tego filmu na realia polskie, stąd też ta fryzura a la Don Johnson" - opowiada "GW" b. funkcjonariusz CBA.

Luksusowe samochody

"Przykrywkowiec" musiał przekonać do siebie figuranta nie tylko ubiorem, ale także całym stylem swojego życia, w tym samochodem, którym jeździł.

"Mercedes, różne klasy od E i C do klasy S. Były audi, począwszy od najwyższej półki, czyli audi A8 z silnikiem lamborghini, którym wcześniej jeździł prezes Audi w Niemczech i który został właśnie do Polski sprowadzony i zakupiony dla CBA. Były też samochody typu terenowego, np. Subaru Tribeca, Porsche Cayenne, ale też samochody marek mniej prestiżowych typu Honda, Škoda, Volkswagen" - wymienia b. funkcjonariusz CBA samochody, jakimi jeździł m.in. agent Tomek.

Audi A8 z silnikiem lamborghini "było zakupione w Łodzi u dilera, kosztowało około 400 tysięcy złotych". Agenci zapłacili za nie gotówką.

Gdzie agent mieszka?

Elementem wizerunku "przykrywkowca" było też odpowiednie mieszkanie.

"Tomek, który miał styl, jeśli chodzi o ubiór i samochody, to jeżeli chodzi o wystrój mieszkania, tego stylu miał trochę mniej. W czasie sprawy z willą w Kazimierzu mieszkanie operacyjne urządził szybko i oszczędnie, prawie wszystko kupił w Ikei. Kiedy odwiedził go Janek J. [syn właścicielki willi, z którym Tomek się zaprzyjaźnił], rzuciło mu się w oczy, że w mieszkaniu nie było nawet jednego zdjęcia ani osobistych pamiątek. Kiedy tylko Tomasz o tym usłyszał, mieszkanie zaczęło tętnić życiem - pojawiły się pamiątki, zdjęcia, wszystko było już bardziej dograne" - mówi "GW" jej rozmówca.

Mieszkania, jakie posiadali "przykrywkowcy", musiały uwiarygadniać ich postać, pokazywać, gdzie mogli mieszkać w przeszłości. Dlatego "część mieszkań była w blokowisku, m.in. to w Katowicach, ale generalnie kupowaliśmy na dobrych osiedlach. Kaczmarek w Krakowie mieszkał przy ul. Bartla, to jest prestiżowa dzielnica, gdzie do tej pory są bardzo drogie mieszkania. I ich wyposażenie musiało być dobre. Począwszy od miejsca do spania, siedzenia, wypoczynku, to były najczęściej meble bardzo dobrej klasy, drogie, skórzane. A także plazmy, kina domowe, to wszystko firmy znanych marek" - tłumaczy b. funkcjonariusz CBA.