Niespełna 30 km ujechał nowy pociąg Elf, który bydgoska Pesa za 16 mln zł wyprodukowała dla woj. warmińsko-mazurskiego. Podczas jazdy inauguracyjnej pociąg z oficjelami na półtorej godziny utknął na malutkiej stacyjce we wsi Czerwonka.

Elf zepsuł się nagle. Zgasły w nim światła a maszynista bez powodzenia próbował odpalać silniki. Na dach opadł pantograf (element łączący pociąg z trakcją - PAP Life) i za żadne skarby nie chciał się unieść w górę.

Awaria najpierw oficjeli bawiła: goście Elfa jedli tort w kształcie pociągu, mini kanapki z salami, popijali kawę, częstowali się cukierkami ale z minuty na minutę ich miny stawały się coraz bardziej markotne. Po godzinie wszyscy mieli tak dość, że wezwano na pomoc tradycyjną ciuchcię. Podłączona do nowiutkiego Elfa miała go zaciągnąć na dworzec w Olsztynie.

"Nastąpiło przepięcie na linii i to spowodowało różnicę napięć. Przy tym doszło do uszkodzenia falownika, który jest elementem pantografu" - tłumaczył przyczyny awarii rzecznik prasowy Pesy Michał Żurowski.

Elf ma ruszyć w trasy w nowym rozkładzie jazdy, który będzie obowiązywał od 9 grudnia.