Prokuratura Generalna Białorusi wydała oficjalne ostrzeżenia przedstawicielom Koscioła katolickiego oraz Białoruskiej Cerkwi Prawosławnej za publiczne potępienie zniszczenia spontanicznego miejsca pamięci działacza Andreja Bandarenki, zmarłego po pobiciu.

Prokuratura wystosowała ostrzeżenia o niedopuszczalności łamania prawa do wikariusza generalnego archidiecezji mińsko-mohylewskiej bp. Juryja Kasabuckiego oraz rzecznika Białoruskiej Cerkwi Prawosławnej Siarhieja Lepina.

Prokuratura oznajmiła, że na profilach Lepina i Kasabuckiego na Facebooku, a także w innych mediach społecznościowych, publikowali oni wypowiedzi dotyczące demontażu spontanicznego miejsca pamięci, powstałego w związku ze śmiercią Bandarenki.

"W oświadczeniach o umyślnie kategorycznym i agresywnym tonie użyto pewnych terminów i zwrotów (+szydzenie z portretów zabitego+, +po co to sztańskie deptanie zniczy i obrazów+ itp.), które świadomie zwiększają poziom napięcia w społeczeństwie, wzniecając nienawiść do przedstawicieli organów władzy państwowej, w tym organów ochrony prawa i w konsekwencji wrogość wobec wspomnianych grup ludności" - oznajmiła Prokuratura Generalna.

Według Prokuratury wypowiedzi takie nie odpowiadają zasadniczej roli Kościołów i Cerkwi, polegającej na krzewieniu wzajemnego zrozumienia i zgody w społeczeństwie, a ponadto są sprzeczne z art. 16 konstytucji, gdzie zakazano działalności organizacji religijnych, nakierowanej przeciw zgodzie obywatelskiej.

W ubiegłym tygodniu w jednej z dzielnic Mińska został pobity, a następnie przewieziony na komendę 31-letni Raman Bandarenka, który wyszedł z domu, widząc, że zamaskowani mężczyźni zrywają biało-czerwono-białe flagi białoruskie używane przez środowiska niezależne. Młody człowiek zmarł w szpitalu.

W miejscu jego pobicia powstało spontaniczne miejsce pamięci, gdzie przychodziły tysiące osób składać kwiaty i zapalać znicze. Potem pojawiły się służby bezpieczeństwa i zatrzymano kilkadziesiąt osób, zaś miejsce pamięci zlikwidowano.

Kasabucki napisał na Facebooku, że "zniszczenie ludowego miejsca pamięci, które pojawiło się na miejscu brutalnego zatrzymania Ramana Bandarenki, to kolejna próba unicestwienia szlachetnego, czystego światła, które mają w sobie nasi mieszkańcy".

Lapin natomiast napisał na Facebooku: "Nie pojmuję, po co to szydzenie z portretów zabitego, z upamętniających go kwiatów, po co to szatańskie deptanie zniczy i obrazów, walka ze spontanicznym upamiętnieniem na podwórku, wzdłuż drogi. Gdzie tu sens? Że nie uzgodniono? A takie zachowanie zostało uzgodnione? Z kim?".