Mateusz Morawiecki zapowiadający w Dzień Nauczyciela projekt, patriotycznej oczywiście, ofensywy w szkołach przekroczył granicę absurdu. Patriotyzm jest w porządku, a Polskę zdaje mi się Morawiecki i Wróbel podobnie kochają. Ale…
Akurat w takim dniu, akurat tej jesieni ogłaszać walkę oświaty z Polakami (lewicą)? Naprawdę mamy deficyt narodowego i patriotycznego wzmożenia w edukacji? To jest nasz istotny (jakikolwiek?) problem? Krucjata mająca dzielić nauczycieli na lepszych (hufce patriotów z kuratorium plus lokalny aktyw) i gorszych (korników z lewicy)? Na to czeka dzisiaj, w październiku 2020 r., polska szkoła?
Rzućmy wypowiedź premiera na szerszy plan. Jak władze różnych krajów, z władzami demokratycznej Polski na czele, radzą sobie z COVID-19? Jak zazwyczaj. Brzmi to ponuro, ale jest tylko stwierdzeniem faktu – kłopoty z koronawirusem rozwiązywane są zgodnie z ulubionym schematem polityki ostatnich lat. To pełna gniewu reakcja na zjawisko wywołujące powszechną niechęć (w przypadku pandemii także strach). Jak Donald Tusk dowiadywał się, że w kraju istnieją pedofile, organizował konferencje i opowiadał o kastracji „tych indywiduów”.
Podobnie graliśmy, kiedy okazało się, że przeładowane są busy wiozące proletariat do pracy, albo kiedy okazało się, że w Polsce truciznę dopalaczy można kupić w sklepie. W każdym z podobnych przypadków widzieliśmy po prostu niezborność państwa. Ma ono tysiąc agencji, służb, inspekcji i biur, ale o dopalaczach musi się dopiero dowiedzieć z telewizji. Premierzy i premierki nie są jednak specjalnie skorzy, by przyznawać, że służby publiczne stanowią patchwork. Zamiast powolnych, skutecznych w długiej perspektywie działań, fundują nam zarządzanie emocjami. Pijak zabił matkę? Podwyższymy kary za zabójstwa matek po pijanemu. Sędzia ukradł batonik? Stworzymy służbę ochrony batoników przed bandytami w togach. Rzeczywistość spokojnie spaceruje z boku groźnych słów i min. Naród się oburzył, naród dostał emo prezent, jedziemy dalej. Koronawirus? Wiele chaotycznych – nic dziwnego, wirus jest dość chaotyczny – manewrów, a skuteczności małej, ale nie o skuteczność chodzi, lecz o wrażenie.
Gdyby zatem polski premier w dniu narodowej edukacji robił pełne zafrasowania miny, ogłosił, powiedzmy, emerytury specjalne dla zawirusowanych przedszkolanek i nauczycieli, zapowiedział inspekcje „wyszkolonych służb epidemiologicznych” w klasach, a na deser zapowiedział Dzień Tupania Nogą Na Koronawirusa – zrozumiałbym. Tak się robi politykę w XXI w. Niemądre to, irytujące, jednak powszechnie stosowane. Antylewicowa krucjata i flaga na maszt? Nie wymyśliłby tego nawet Janusz Szpotański.