W Kalifornii z powodu niepokojących danych dotyczących koronawirusa zarządzono zamknięcie wszystkich barów. Restauracje i winiarnie przyjmować klientów mogą natomiast tylko na zewnątrz. Ma to obowiązywać minimum przez trzy tygodnie.

Na krok taki z uwagi na rosnące obłożenie szpitalnych łóżek zdecydował się gubernator stanu Kalifornia Gavin Newsom. Jak tłumaczy, to zmodyfikowana wersja nakazu pozostania w domach.

Dodatkowo - zgodnie z nowymi ograniczeniami - w 30 kalifornijskich hrabstwach całkowicie zamknięte zostaną również m.in. świątynie, siłownie, zakłady fryzjerskie oraz centra handlowe. Dotyczy to ok. 80 proc. Kalifornijczyków, w tym tych mieszkających w największych miastach - w Los Angeles, Sacramento i San Diego.

Na poniedziałkowej konferencji Newsom przekazał, że od 6 do 12 lipca liczba wykrytych przypadków koronawirusa w Kalifornii wyniosła 8 211. To wzrost o ponad 300 w porównaniu z pierwszym tygodniem lipca. Tylko w niedzielę bilans ofiar śmiertelnych powiększył się o 72.

Do tej pory w Kalifornii odnotowano ponad 320 tys. przypadków zakażenia koronawirusem. Z powodu epidemii w stanie zmarło ponad 7 tys. osób. To ponad cztery razy mniej niż w Nowym Jorku; stanie najbardziej dotkniętym epidemią w USA.

Kalifornia była jednym z pierwszych miejsc w USA, gdzie pojawił się koronawirus. Jednak udało jej się uniknąć tragicznego scenariusza nowojorskiego. Od czerwca sytuacja epidemiczna w Kalifornii pogarsza się; władze wiążą to z luzowaniem restrykcji.

Podobne problemy dotyczą Arizony, Florydy oraz Teksasu. Niepokojące szczególnie są wzrosty w odsetkach pozytywnych testów oraz pełne oddziały intensywnej terapii. Wymusza to decyzje władz stanowych o powrocie do zniesionych już wcześniej ograniczeń.

Wprowadzone na nowo restrykcje mocno wpłyną na tryb życie mieszkańców Kalifornii. "Krok ten wpycha Kalifornijczyków do domów w okresie, w którym zazwyczaj cieszą się wakacjami" - pisze o decyzji gubernatora "Los Angeles Times". Newsom przypomina natomiast, że "wirus nie bierze wolnego".

Po zakończeniu wakacji nowy rok szkolny w Los Angeles oraz San Diego rozpocznie się w formule zdalnej. Powrót do szkół w tych miastach planowany jest tak szybko jak pozwoli na to sytuacja epidemiczna.

Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)