Skorelowanie wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Białym Domu z finałem kampanii wyborczej jest elementem kampanii wyborczej - powiedział w środę w Inowrocławiu Krzysztof Bosak. Zastrzegł jednak, że nie ma zamiaru potępiać negocjowania czegokolwiek i ogłaszania deklaracji.

"Polska polityka międzynarodowa powinna zachować ciągłość. Czy trwa kampania wyborcza czy jej nie ma pewne rzeczy muszą być negocjowane, cele muszą być osiągane. Jesteśmy stroną różnego rodzaju zobowiązań, na przykład w ramach NATO. Polityka międzynarodowa nie jest wstrzymana dlatego, że toczy się kampania wyborcza, więc nie mam zamiaru potępiać negocjowania czegokolwiek, ogłoszenia jakichkolwiek deklaracji" - podkreślił kandydat Konfederacji na prezydenta.

Bosak zwrócił uwagę, że wizyty międzynarodowe są przygotowywane miesiącami i czasem w relacjach państw mniejszych z państwami większymi trzeba się wstrzelić w odpowiedni czas, trafić w pewien kontekst. Dodał, że "jeżeli jakieś rzeczy korzystne dla państwa polskiego za kulisami były przez ostatnie miesiące negocjowane i teraz zostaną ogłoszone, to nic tylko się cieszyć".

Kandydat na prezydenta powiedział też, że nie można być naiwnym i nie dostrzegać kontekstu wizyty.

"Skorelowanie wizyty w Białym Domu z finałem kampanii wyborczej jest elementem kampanii wyborczej. Zdają sobie z tego sprawę doskonale sztabowcy, urzędnicy prezydenta Andrzeja Dudy i zdaje sobie sprawę druga strona. W sytuacji kiedy druga strona świadomie urzędującemu prezydentowi wyświadcza przysługę w postaci dania mu odpowiedniego kontekstu do pokazania się na finiszu kampanii wyborczej, to w polityce międzynarodowej jest tak, że bardzo rzadko wyświadcza się przysługę bezinteresownie" - argumentował polityk.

Bosak zaznaczył, że nie chciałby, aby okazało, że dojdzie do płacenia zawyżonych ceny w kontraktach zbrojeniowych, zamówień z wolnej ręki bez offsetu, kupowania uzbrojenia bez transferu do Polski, dopłacania do amerykańskich wojsk.

Kandydat zaznaczył, że jako zwierzchnik sił zbrojnych, jeśli miałby wybierać czy wydać pieniądze na wojska amerykańskie czy polskie, to oczywiście wolałby doposażyć wojsko polskie niż utrzymywać wojsko obce w naszym kraju.

"Natomiast jeżeli wojska sojusznicze ze względu na układ międzynarodowy, relacje strategiczne chcą wesprzeć naszą obronę, a na przykład Niemcy nie chcą gościć dłużej u siebie wojsk amerykańskich, to można rozważać. To jest kwestia pragmatyczna, która w Polsce powinna być podana wszechstronnej analizie" - podkreślił Bosak.(PAP)

autor: Jerzy Rausz