Apel sekretarza generalnego ONZ, aby na czas pandemii powstrzymać się od siłowego rozwiązywania sporów, początkowo przyjęto pozytywnie. Po krótkim czasie konflikty wybuchły jednak z nową siłą.
Epidemia koronawirusa skłoniła uczestników wielu wojen na świecie do zadeklarowania rozejmów, tak aby nawet na spornych terytoriach priorytetem była walka z wirusem. Do światowego zawieszenia broni, niczym na czas igrzysk olimpijskich w starożytnej Grecji, wzywał też sekretarz generalny ONZ António Guterres. Obietnice pozostały jednak głównie na papierze.
„Wzywam do natychmiastowego globalnego zawieszenia broni we wszystkich częściach świata. To czas na zamrożenie konfliktów zbrojnych i skoncentrowanie się na prawdziwej walce o nasze życia. Uciszcie karabiny, zatrzymajcie artylerię, skończcie z nalotami. To ważne, aby pomóc stworzyć korytarze dla pomocy ratującej życie i otworzyć cenne okno dla dyplomacji” – pisał Guterres 23 marca, gdy pandemia COVID-19 rozlała się już na znaczną część świata, i przypominał, że kraje dotknięte wojną często przeżywają również zapaść systemu ochrony zdrowia.
Początkowe reakcje były pozytywne. Instytut Badań nad Pokojem w Oslo pisze, że w 12 państwach grupy zbrojne lub rządy prowadzące działania wojenne poparły wezwania Guterresa albo nawet ogłosiły rozejm. Można było mieć nadzieję na powtórkę z politycznych efektów azjatyckiego tsunami z 2004 r. Walczący z władzami centralnymi rebelianci z islamskiej prowincji Aceh najpierw uzgodnili z władzami w Dżakarcie rozejm, wspólne wysiłki na rzecz odbudowy regiony pomogły wzmocnić wzajemne zaufanie, co ostatecznie doprowadziło do wynegocjowania traktatu pokojowego, który zakończył 30-letnie powstanie.
Charakterystyczny był rozwój wydarzeń w Jemenie, w których od 2015 r. toczy się jedna z wielu bliskowschodnich wojen zastępczych między wspieranym przez Arabię Saudyjską prezydentem Abd Rabuhem Hadim a rebeliantami pod wodzą Abd al-Malika al-Husiego, którym pomaga Iran. W marcu uzgodniono pierwsze, szybko zerwane zawieszenie broni. Prosaudyjska koalicja ogłosiła kolejny, tym razem jednostronny rozejm 9 kwietnia, który miał potrwać dwa tygodnie i pomóc w powstrzymaniu epidemii. Mimo to w kolejnych tygodniu, według danych Yemen Data Project, koalicjanci przeprowadzili 106 nalotów. Walki kontynuowano, więc w maju Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła, że ze względu na ryzyko wstrzyma prace na terenach kontrolowanych przez Husich.
Pozytywnie o koncepcji epidemicznego wstrzymania ognia wypowiadały się władze Rosji i Ukrainy. Mimo to sytuacja na froncie rosyjsko-ukraińskim się nie zmieniła, a liczba naruszeń obowiązującego teoretycznie od 2015 r. zawieszenia broni jest podobna, co przed pojawieniem się COVID-19. Niedawno kontrolowana przez Rosjan Ługańska Republika Ludowa ogłosiła nawet stan podwyższonej gotowości bojowej, odwołany po kilku dniach. Dla prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, który dochodził do władzy z zapowiedzią starań o pokój na Donbasie, był to kolejny test intencji przeciwnika. Jak mówił w niedawnej rozmowie politolog Wiktor Andrusiw, coraz bardziej jasne się staje, że zapowiedź przeprowadzania wyborów lokalnych jesienią 2020 r. jest coraz mniej możliwa do zrealizowania.
W Libii było jeszcze gorzej; niemal natychmiast po wezwaniu Guterresa doszło do eskalacji konfliktu między uznawanym przez społeczność międzynarodową rządem a wspieranym przez Rosję generałem Chalifą Haftarem. Pod koniec kwietnia oddziały Haftara ogłosiły wprawdzie zawieszenie broni w związku z początkiem ramadanu, ale siły rządowe zakomunikowały, że nie zamierzają go respektować i będą kontynuować walkę. Sytuacja powtórzyła się 7 czerwca. Haftar zaproponował rozejm i zamiar skorzystania z usług mediacyjnych prezydenta Egiptu Abd al-Fataha as-Sisiego, jednak rząd tę propozycję odrzucił. Nieprzypadkowo w ostatnich tygodniach to właśnie siły rządowe odzyskały inicjatywę na froncie, biorąc pod pełną kontrolę Trypolis i zbliżając się do Syrty.
W Kamerunie rozejm został ogłoszony 26 marca przez rebeliantów z Sił Obrony Kamerunu Południowego (SOCADEF), walczących o niepodległość Ambazonii, czyli anglojęzycznej części kraju. Dwutygodniowe zawieszenie broni miało pozwolić na upowszechnienie testów na koronawirusa. SOCADEF przedłużał potem rozejm, ale nie dołączyły do niego inne siły ambazońskich separatystów. Jednostronne zawieszenie broni oferowali też rebelianci z indonezyjskiej Papui Zachodniej, Filipin, Kolumbii i Tajlandii. Żadnego efektu nie osiągnięto w Syrii; wstrzymanie działań zbrojnych ogłosiły jedynie Syryjskie Siły Demokratycznie, jednak ich decyzja nie weszła w życie.