Górnicy otrzymują 100 proc. wynagrodzenia a nie 80 proc. jak reszta pracowników objęta "postojowym", bo pomoc im wypłacana ma inny charakter, a sytuacja na Śląsku jest bardzo specyficzna - mówił premier Morawiecki w niedzielę na spotkaniu klubów "Gazety Polskiej".

Premier Morawiecki, zapytany o to, dlaczego pracownicy np. fabryki samochodów otrzymują 80 proc. pensji w ramach "postojowego", podczas gdy górnicy w tej samej sytuacji otrzymują 100 proc. wynagrodzenia, mówił: "Wynagrodzenie górników składa się z różnych części, ale jedną z zasadniczych jest ta najbardziej trudna i wrażliwa - za pracę pod ziemią. Trud pracy górników trudno sobie wyobrazić osobie, która nigdy nie była na dole, w kopalni, głęboko pod ziemią, pracy na przodku, bezpośrednio przy wydobywaniu węgla. Jeżeli ktoś nie był tam, to jeśli będzie miał taką możliwość, niech zjedzie te kilkaset metrów pod ziemię, pooddycha tym powietrzem, zobaczy, jak tam się pracuje i wtedy przestanie komukolwiek czegokolwiek zazdrościć" - mówił Morawiecki.

Dodał, że 100 proc. podstawowego wynagrodzenia górników, to często jest mniej niż 80 proc. wynagrodzenia łącznego w wielu przypadkach, które górnicy wcześniej otrzymywali. "To jest jedną z przyczyn faktu, dla którego +ochronne+ jest inaczej liczone niż +postojowe+. +Postojowe+ miało przyczynę przede wszystkim ekonomiczną. Przedsiębiorca, nie mając zleceń z zachodu Europy, musiał przestać produkować czy świadczyć usługi. (...) W kopalniach mamy do czynienia z inną przyczyną. Tam popyt był, podaż też mogła być, ale tutaj przyczyna (zamknięcia kopalni - PAP) jest epidemiczna" - powiedział premier Morawiecki.

Tłumaczył, że sytuacja na Śląsku jest wyjątkowa i inna niż w innych regionach kraju, bo "trzeba w krótkim czasie i to kilkakrotnie przetestować kilkadziesiąt tysięcy osób".

"Nasz rząd na samym początku kryzysu zainicjował tarczę finansową, w wyniku której już teraz blisko 100 mld zł zostało przekazane na ratowanie polskich przedsiębiorstw. (...) Zależało nam przede wszystkim, aby nie doszło do tak gigantycznego wzrostu bezrobocia, jaki ma miejsce w Hiszpanii czy we Włoszech, w tych wielkich i bardzo bogatych państwach. Dlatego też zdecydowaliśmy się na zwiększenie deficytu budżetowego, na zaciągnięcie nowego długu i z tego długu ratujemy polskie miejsca pracy" - dodał premier.