Nowelizacja budżetu czeka nas prawdopodobnie w drugiej połowie lipca - poinformował w niedzielę minister finansów Tadeusz Kościński. Według niego deficyt nie musi być problemem, ważne na co są te pieniądze wydane.

Kościński pytany był przez portal interia.pl, czy czeka nas nowelizacja budżetu na przełomie czerwca i lipca.

"Prawdopodobnie w drugiej połowie lipca. Będziemy mieli bardziej wiarygodne dane, będziemy wiedzieli, ile faktycznie podatków wpłynęło z VAT, jak szybko odbija gospodarka. Pozwoli nam to ocenić na jakie przychody można liczyć, jakie wydatki będą niezbędne by ratować miejsca pracy i firmy, a ile można wykorzystać do rozkręcenia gospodarki. Nowelizacja będzie, bo deficytu nie unikniemy" - powiedział minister.

Pytany, czy deficyt wyniesie 100 mld zł, szef resortu finansów odparł, że na razie jest za wcześnie, żeby mówić o kwotach.

"Deficyt nie musi być problemem. Ważne na co są te pieniądze wydane. Jeśli będziemy 100 mld pożyczać, żeby dalej ratować miejsca pracy, to nie będzie najlepsze dla budżetu. Oczywiście musimy to robić, ale chciałbym te miliardy wydawać na inwestycje, które będą tworzyć miejsca pracy. Wiemy, że musimy dużo na to przeznaczyć. Im więcej na inwestycje tym lepiej. Najgorszą rzecz jaką możemy zrobić to ciąć wydatki - zwłaszcza te, które powodują rozwój - tylko z powodów fiskalnych" - podkreślił Kościński.

"Na pewno będę ministrem, który w styczniu miał zbilansowany budżet, a w grudniu być może największy deficyt (...). Większość ministrów finansów mówi, że najważniejsze jest ratowanie gospodarki. To nie jest moment, by patrzeć na deficyt. Najważniejsze jest utrzymanie gospodarki, żeby szybko wrócić do wzrostu" - podkreślił Kościński.

Minister był pytany, czy tematem na 2021 r. jest zaciskanie pasa. "Nie biorę pod uwagę takiej strategii. Chciałbym uciec do przodu. Im szybciej gospodarka będzie rosła, tym więcej podatków trafi do budżetu. Jak będziemy myśleć tylko w kategoriach księgowych, to w tym momencie będziemy musieli obciąć wydatki, bezrobocie skoczy, będzie mniej wpływów, co tylko zacznie napędzać spiralę" - zauważył.

Wskazał też na odbudowę dochodów podatkowych. "To na pewno już nie jest litera V. Nie jest jeszcze U. Różne sektory będą odmiennie się odbudowywać. Linie lotnicze, turystyka - dłużej, a inne, jak obuwniczy, meblowy - szybciej" - poinformował.

Pytany, czy obniżka stóp RPP już jest wystarczająca odpowiedział: "Myślę, że już tak". Dopytywany, czy wyobraża sobie sytuację, że NBP będzie skupować obligacje firm, szef resortu finansów ocenił, że "wszystko jest możliwe, gdy jest taka potrzeba i ma to sens dla polityki monetarnej". Ale - jak zaznaczył - NBP suwerennie tym zarządza.