Aby pomóc gospodarce wyjść z recesji, musimy zainwestować w nią dużo pieniędzy, w związku z tym konieczna jest modernizacja stabilizującej reguły wydatkowej - mówił w środę podczas spotkania z dziennikarzami minister finansów Tadeusz Kościński.

Minister finansów powiedział, że jeszcze kilka miesięcy temu Polska miała zbilansowany budżet, zakładano obniżenie długu publicznego, ale to - wskutek epidemii - bardzo szybko się zmieniło.

"Oczywiście jako Ministerstwo Finansów wspieramy gospodarkę (...). Aby nasze działania pomogły gospodarce wyjść z recesji, którą mamy teraz, potrzebne są działania szybkie i +na czas+. To spowoduje, że będziemy musieli dużo pieniędzy zainwestować w naszą gospodarkę, a to będzie powodowało, że będziemy musieli zmodernizować stabilizującą regułę wydatkową" - powiedział szef MF.

Podczas spotkania z dziennikarzami przedstawiciele MF przedstawili przygotowane w resorcie finansów założenia zmian w regule wydatkowej. Główny ekonomista Ministerstwa Finansów Łukasz Czernicki wskazał na koncepcję zawieszenia reguły wydatkowej i powrotu do jej stosowania.

Wyjaśnił, że zmiany w SRW są potrzebne z trzech powodów. Po pierwsze, MF chce rozszerzyć katalog stanów nadzwyczajnych, które pozwalają zawiesić stosowanie SRW, a jednocześnie chce wprowadzić do ustawy parametry makroekonomiczne, które muszą być spełnione, by można to zrobić. Chodzi o to, aby nie każde ogłoszenie stanu nadzwyczajnego automatycznie wiązało się z zawieszeniem reguły.

Drugi powód, to brak w obecnej regule ścieżek powrotu do SRW po jej zawieszeniu. "Chcielibyśmy uzupełnić tę lukę. Proponujemy mechanizm, który pozwoli na powrót do reguły w zależności od głębokości recesji - na okres od dwóch do czterech lat" - powiedział Czernicki.

Ostatnia kwestia wiąże się z koniecznością - zdaniem MF - stworzenia większej przestrzeni na dodatkowy impuls fiskalny. Według Czernickiego, impuls ten jest bardzo ważny, bo z jednej strony widać olbrzymią skalę załamania gospodarczego wynikającego z zamrożenia wielu gospodarek, a z drugiej, widoczne są sygnały wskazujące, jak bardzo epidemia wpływa na nastroje konsumentów i przedsiębiorców.

"Uważamy, że dzięki zwiększonym wydatkom publicznym udałoby nam się, choćby częściowo, przełamać ten jawiący się na horyzoncie marazm konsumpcyjny i inwestycyjny prywatnego sektora" - powiedział główny ekonomista MF.

Czernicki dodał, że powinna odbyć się także głębsza debata i szeroka dyskusja na temat dalszego funkcjonowania reguły wydatkowej.

Jak powiedziała zastępca dyrektora departamentu polityki makroekonomicznej w MF Joanna Bęza-Bojanowska, wprowadzenie tzw. stanów zawieszenia reguły nie oznacza, że będzie ona "generalnie" zawieszona. Wskazała na konieczność wystąpienia określonych kosztów gospodarczych i fiskalnych - deficyt sektora finansów publicznych byłby większy niż 3 proc. PKB, przy jednoczesnej recesji.

Zgodnie z przedstawionymi przez nią założeniami, gdyby wzrost gospodarczy w latach 2020-2021 pozwolił na powrót gospodarki do poziomu z 2019 r., to odejście od reguły zostałoby skorygowane w horyzoncie dwóch lat. Gdyby zaś tempo odbudowy PKB było wolniejsze, to horyzont korekty wynosiłby od trzech do czterech lat, w zależności od tego jaki byłby rok 2021 - byłyby to "złe", albo "dobre" czasy.

"Złe czasy w obecnych warunkach to realny wzrost PKB mniejszy lub równy 2 proc. PKB. Takie sytuacje występowały w Polsce tylko w okresach kryzysu" - tłumaczyła.

Bęza-Bojanowska wyjaśniła w związku z tym, że gdyby sprawdziły się prognozy dotyczące dynamiki PKB Polski zawarte w kwietniowej Aktualizacji Programu Konwergencji i w 2020 r. PKB spadłby o 3,4 proc., a w 2021 r. wzrósłby o 4,7 proc., to powrót do reguły wydatkowej nastąpiłby w horyzoncie 2-letnim, czyli w 2022 r.

Dzięki temu w przyszłym roku resort finansów miałby ciągle przestrzeń na kontynuowanie impulsu fiskalnego. Deficyt sektora finansów publicznych kształtowałby się w granicach 5,4-6,3 proc. PKB, ale w 2022 byłby poniżej 3 proc. Z kolei dług publiczny liczony według metodologii unijnej, z uwzględnieniem PFR, byłby powyżej 60 proc. PKB, dopiero w 2023 r. spadłby poniżej tego poziomu. Natomiast liczony według metodologii polskiej wzrósłby w okolicy 52-53 proc. PKB, a w 2023 r. spadłby do ok. 48 proc.

Przyjęcie scenariusza zawartego w wiosennej prognozie Komisji Europejskiej, która zakłada recesję w Polsce tym roku na poziomie 4,3 proc. i wzrost PKB w przyszłym roku o 4,1 proc., powodowałby powrót do reguły w okresie 3-letnim. W takiej sytuacji dodatkowa przestrzeń fiskalna byłaby możliwa w 2022 i 2023 roku, ale deficyt w 2021 r. wyniósłby 6-7,5 proc. PKB w 2021 r., a w 2022 r. kształtowałby się w okolicach 3-4,5 proc. PKB - w zależności od scenariusza dochodów. (PAP)

Autor: Marcin Musiał