Rząd, próbując zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa powinien przede wszystkim apelować do rozsądku obywateli, a nie stosować represje na wątpliwej podstawie prawnej - uważa Krzysztof Bosak (Konfederacja) w kontekście zamknięcia parków i lasów.

Kandydat na prezydenta powiedział w niedzielę w Polsat News, że to nieakceptowalna sytuacja, jeśli rząd utrzymuje, że niepotrzebne jest wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, a dotychczasowe środki są wystarczające.

"Rząd, próbując zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii koronawirusa powinien przede wszystkim apelować do rozsądku obywateli, do ich poczucia odpowiedzialności i samoorganizacji, a nie stosować na łapu-capu działania represyjne, np. upoważniać policję, czy jakieś służby państwowe do wystawiania ogromnych kar na wątpliwej podstawie prawnej" - uważa Bosak.

Według Bosaka wyjście do lasu to temat zastępczy. "Jeśli ludzie siedzą w domach zwłaszcza z dziećmi, to przecież muszą wyjść na jakiś spacer. Lepiej, niech idą do parku czy do lasu, gdzie są rozrzedzeni niż chodzą po ulicach, gdzie są stłoczeni" - przekonywał Bosak.

Jego zdaniem problemem jest to, że w Polsce służba zdrowia, która "miała nas przed nim zabezpieczyć, stała się rozsadnikiem koronawirusa", bo lekarze w takich miejscach jak Grójec, Bytom, Bielsko Biała czy Olsztyn, nie stosowali procedur. "Dyrektorzy zmuszają lekarzy - już z podejrzeniem koronawirusa - do wykonywania swoich obowiązków. Po prostu zaniedbania wieloletnie są zamiatane pod dywan. I to są realne problemy, a nie to, czy ktoś pójdzie do lasu - albo jak teraz się dowiedzieliśmy - że dwóch panów dostanie pięć tysięcy złotych mandatu, dlatego, że siedzieli i rozmawiali w samochodzie" - ocenił.

"Bądźmy poważni, to są zupełnie absurdalne sytuacje - wprowadzenie metod charakterystycznych dla państwa policyjnego" - dodał kandydat Konfederacji na prezydenta.

Przypomniał, że zanim premier ogłosił na konferencji prasowej ograniczenie co do liczby osób w sklepach, już na ich drzwiach były kartki, ile osób może być w środku. "Trzeba się oprzeć na rozsądku społeczeństwa" - stwierdził Bosak w niedzielnej rozmowie w Polsat News.

Ministerstwo Środowiska wprowadziło od 3 do 11 kwietnia zakaz wstępu do lasów i parków narodowych w związku z pandemią koronawirusa. Ograniczenia wynikają z zaleceń Głównego Inspektora Sanitarnego oraz decyzji Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego i są konsekwencją "lawinowego wzrostu wizyt w lasach po zamknięciu terenów zielonych w miastach" - uzasadniał resort.

"Lasy w całej Polsce, w szczególności w pobliżu miast, zaczęły być oblegane. W cieplejsze dni, a zwłaszcza w weekend na szlakach był tłok, ludzie gromadzili się na leśnych parkingach i w miejscach wypoczynkowych. Urządzane były ogniska, imprezy i spotkania. Wytyczne nakazujące zachowanie dystansu społecznego były w lasach masowo łamane" - oceniło MŚ.

"Epidemiolodzy wskazują, że odnotowany wzrost zachorowań w ostatnich dniach jest właśnie skutkiem rozprężenia obserwowanego w czasie minionego ciepłego weekendu. Wcześniej zamknięte decyzjami dyrektorów niektóre parki narodowe (tatrzański, kampinoski) były wskazywane jako dobra praktyka przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się wirusa" - napisał resort uzasadniając zakaz.