Brytyjski rząd przedstawił we wtorek plan walki z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, w którym wśród możliwych działań są wymienione: zamykanie szkół, praca z domu i odwoływanie dużych zgromadzeń, aby opóźnić szczyt epidemii.

Według rządowych szacunków w szczycie epidemii nieobecna w pracy może być nawet jedna piąta wszystkich zatrudnionych w Wielkiej Brytanii. "Jest bardzo prawdopodobne, że koronawirus rozprzestrzeni się w najbliższych dniach i tygodniach, dlatego czynimy wszelkie możliwe przygotowania" - powiedział we wtorek premier Boris Johnson na konferencji prasowej wraz z naczelnym lekarzem Anglii i głównym doradcą naukowym rządu. Podkreślono, że epidemia może przychodzić falami.

Johnson powiedział, że w pełni rozumie zaniepokojenie opinii publicznej rozprzestrzenianiem się koronawirusa i jest wysoce prawdopodobne, że będą kolejne przypadki, ale zaznaczył, że rząd jest przygotowany do walki z epidemią. "Chcę podkreślić, że na tym etapie zdecydowana większość mieszkańców tego kraju powinna działać jak zwykle" - powiedział.

Władze przewidują, że w przypadku zdecydowanej większości zakażonych przebieg choroby będzie łagodny do umiarkowanego, podobny do sezonowej grypy, choć część pacjentów będzie wymagała opieki szpitalnej i możliwe będą także zgony. Nie przedstawiono żadnych konkretnych szacunków, jednak władze ostrzegły, że ich liczba może się zwiększyć zwłaszcza wśród osób starszych i o obniżonej odporności.

W ramach planu przewidziana jest możliwość zachęcania do większej ilości pracy w domu i zniechęcania do niepotrzebnych podróży. Ta, jak to określono, strategia "społecznego dystansu" miałaby na celu opóźnienie szczytu epidemii do późniejszego okresu w roku, kiedy pogoda jest cieplejsza, a służba zdrowia znajduje się pod mniejszą presją związaną z sezonową grypą. Dałoby to również więcej czasu na testowanie leków i opracowanie szczepionek.

Inne środki to m.in. pilna ponowna rejestracja pracowników służby zdrowia, którzy niedawno przeszli na emeryturę, oraz opóźnianie przez szpitale i przychodnie zajmowania się tymi przypadkami, które nie wymagają natychmiastowej interwencji.

Jeżeli braki kadrowe będą miały wpływ na policję i inne służby, skoncentrują się one tylko na reagowaniu na poważne przestępstwa i utrzymywaniu porządku publicznego. Policja, straż pożarna i inne służby ratunkowe mają wdrożyć w życie plany zapewniające, że będą w stanie funkcjonować w niezbędnym stopniu.

Przewidziano też, że jeśli w efekcie epidemii przedsiębiorstwa będą miały problemy z płynnością finansową, będą mogły opóźnić płacenie podatków.

Podkreślono, że szkoły, jeśli to możliwe, powinny pozostać otwarte, bo ich zamykanie łączyłoby się z koniecznością zapewnienia opieki nad dziećmi, co z kolei tworzyłoby dodatkową presję, bo część pracowników - w tym służby zdrowia i innych niezbędnych służb - musiałaby brać wolne.

Jeszcze w tym tygodniu rząd rozpocznie dużą publiczną kampanię informacyjną, która będzie wyjaśniać kroki, jakie ludzie mogą podjąć, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa, np. regularne mycie rąk.

Rząd zapowiedział, że jeśli epidemia się pogorszy lub będzie poważna i długotrwała, przejdzie od etapu dążenia do powstrzymania i opóźnienia epidemii do łagodzenia jej skutków. Zapowiedziano również, że w najbliższych tygodniach opublikowane zostaną przepisy, które dadzą rządowi niezbędne uprawnienia do przygotowania się do wybuchu epidemii i walki z nią.

We wtorek rano minister zdrowia Matt Hancock powiedział BBC, że rząd nie planuje na razie odwołania masowych zgromadzeń lub dużych imprez sportowych, ale zastrzegł, że nie wyklucza wprowadzenia "stref zamkniętych".

Według danych ministerstwa zdrowia z poniedziałku rano, dotychczas w całym kraju przebadano na obecność koronawirusa 13525 osób, z czego u 13485 osób testy go nie wykazały. Spośród zakażonych osób 12 już wyzdrowiało. W Wielkiej Brytanii nie było dotychczas żadnego przypadku zgonu z powodu koronawirusa, choć jeden obywatel brytyjski, zakażony na statku Diamond Princess w Japonii, zmarł.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)