Trybunał Konstytucyjny nie ma prawa orzekać w sprawie uchwał Sądu Najwyższego - powiedziała w środę rzeczniczka klubu Lewicy Anna Maria Żukowska odnosząc się do postanowienie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie niedawnej uchwały połączonych izb SN.

Zgodnie z wydanym we wtorek, a opublikowanym w środę postanowieniem TK, do czasu rozstrzygnięcia wniosku marszałek Sejmu ws. sporu kompetencyjnego między Sejmem i prezydentem a Sądem Najwyższym, wstrzymane jest stosowanie uchwały połączonych izb Sądu Najwyższego z 23 stycznia, począwszy od dnia jej wydania. Wnioskiem marszałek Sejmu TK zajmie się 25 lutego. Przewodniczącą składu orzekającego będzie prezes TK Julia Przyłębska, sprawozdawcą - sędzia Krystyna Pawłowicz

"Trybunał Konstytucyjny nie ma czego zawieszać, bo nie ma takiej kompetencji. Ma kompetencje do orzekania zgodności lub braku zgodności ustaw z konstytucją. Natomiast nie ma prawa orzekać w sprawie uchwał Sądu Najwyższego - powiedziała Żukowska.

"Ta uchwała TK nie powinna w ogóle się pojawić. Nie ma żadnego sporu kompetencyjnego między Sejmem a SN. Nie widzimy takiej sytuacji, w której SN uzurpowałby sobie prawo do stanowienia prawa w Polsce. SN jest po to, żeby oceniać i nadzorować pracę sądów i z tej roli, podejmując taką uchwałę, się wywiązał. Miał do tego pełne prawo i kompetencje - oświadczyła posłanka.

Żukowska oceniła, że "meritum, które zostało poruszone w orzeczeniu TK dotyczy, zupełnie czegoś innego niż uchwała SN". "Takie osoby jak Krystyna Pawłowicz, czy Stanisław Piotrowicz zostali wybrani przez PiS do TK tylko i wyłącznie po to, żeby być wiernymi żołnierzami partii, z której się wywodzą - stwierdziła.

Podkreśliła, że Pawłowicz i Piotrowicz, jako sędziowie TK, ocieniają swoje dokonania z czasów, gdy byli przedstawicielem organu ustawodawczego - Sejmu, a także, że zostali skierowani do "brudnej roboty" zleconej przez ministerstwo sprawiedliwości, którym kieruje Zbigniew Ziobro. Ten ostatni, jej zdaniem, "chce w sposób sztuczny doprowadzić do wrogiego przejęcia SN przez swoich nominatów i nominatów partii rządzącej".

Oceniła, że takie działanie jest "bardzo niebezpieczne", bo doprowadzi do utraty niezależności przez SN, na czym stracą wszyscy obywatele. "Kiedy takie rzeczy można robić z SN, to co się będzie działo w sądach powszechnych. Czy to nie będzie efekt mrożący i czy to nie spowoduje pewnego paraliżu sędziów i ich obiektywizmu?" - pytała Żukowska.

Oceniła jednocześnie, że jest wielu sędziów gotowych stawić czoło temu, co robi minister Zbigniew Ziobro, ale "każdy ma rodziny i swoje życie". "A minister Ziobro chce doprowadzić do takiej sytuacji, kiedy za pomocą Izby Dyscyplinarnej SN uniemożliwi pełnienie zawodu tym sędziom, którzy mają odwagę krytykować jego posunięcia. Co ma spowodować upodlenie zawodu prawniczego. Taki jest cel ministra Ziobro" - dodała.

Przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gadkowski odnosząc się do środowego spotkania przedstawicieli klubów i kół poselskich z prezydentem Andrzejem Dudą w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości podkreślił, że wymiar sprawiedliwości w Polsce od lat choruje. "PiS i prezydent Andrzej Duda nie robią nic, żeby go wyleczyć. Ta temperatura się zwiększa. Czas na rozsadek" - zaznaczył.

"Udajemy się do prezydenta z nadzieją, że ta zła ustawa (nowela ustaw sądowych), która ma ubezwłasnowolnić sędziów i wprowadzić do sądów komisarzy politycznych zostanie zawetowana" - powiedział Gawkowski. Zaapelował do Dudy, by ten "stanął po stronie Konstytucji i rządów prawa", a nie swojej formacji politycznej po to, by "każdy Polak przed sądem był tak samo traktowany". "Jeżeli sędziowie będą mieli nałożony kaganiec, to każdy stając przed sądem może okazać się tym, który będzie płacił cenę polityczną" - podkreślił.

Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz to byli posłowie PiS, wybrani w listopadzie ub.r. na sędziów TK.