51-letni obywatel Niemiec pochodzenia afgańskiego, który będąc cywilnym pracownikiem Bundeswehry miał szpiegować na rzecz Iranu, stanął w poniedziałek przed sądem jako oskarżony o szczególnie groźną zdradę stanu. W razie skazania grozi mu nawet dożywocie.

Do Wyższego Sądu Krajowego w Koblencji w Nadrenii-Palatynacie został doprowadzony z aresztu z kajdankami na rękach. Współoskarżoną w procesie jest jego 40-letnia żona, ale za zarzucane jej pomocnictwo odpowiada z wolnej stopy. Podobnie jak mąż urodziła się w Kabulu i ma obecnie niemieckie obywatelstwo, oboje mieszkali ostatnio w Bonn.

Mężczyzna pracował w wojskowym ośrodku walki elektronicznej w Daun w Nadrenii-Palatynacie jako tłumacz i ekspert terenowy. Poza zdradą stanu ciążą na nim zarzuty ujawnienia w 18 przypadkach tajemnic służbowych. Został aresztowany rok temu w Nadrenii.

Według prokuratora federalnego Ullricha Schultheissa oskarżony przekazywał irańskiemu wywiadowi "informacje dużej wagi", za co otrzymał łącznie ponad 60 tys. euro.

Jeszcze przed odczytaniem aktu oskarżenia przewodniczący składu orzekającego zarządził utajnienie rozprawy ze względu na zagrożenie bezpieczeństwa państwa. Należy oczekiwać, że znaczna część procesu toczyć się będzie za zamkniętymi drzwiami. Jak zaznaczyła rzeczniczka sądu, rozpatrywanej materii dotyczy drugi po najwyższym z czterech stopni tajności, z czym wymiar sprawiedliwości styka się bardzo rzadko.

Za szczególnie ciężką zdradę stanu grozi w Niemczech kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 5 lat lub kara dożywotniego więzienia. W ramach obecnego procesu ma się do 31 marca odbyć 16 rozpraw, ich terminy są już wyznaczone. Przesłuchanych będzie 23 świadków i dwóch biegłych.

W opinii Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV) Iran - obok Rosji, Chin i częściowo także Turcji - należy do państw najsilniej zaangażowanych w szpiegowską penetrację Niemiec. (PAP)